Nie będzie spotkania z Ławrowem? Sikorski: wyszedł, gdy mówił szef MSZ Ukrainy. I nie wrócił


- Ukraina zrobiła w 1994 roku dokładnie to, co chcielibyśmy, aby Korea Północna zrobiła dzisiaj - mówił w Hadze po szczycie bezpieczeństwa nuklearnego polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, nawiązując do podpisania Memorandum Budapesztańskiego. Zaznaczył też, że niezwykle ważne jest przywrócenie integralności terytorialnej Ukrainy.

Podczas konferencji minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski przypomniał, że trzeba utrzymywać wiarygodność gwarancji bezpieczeństwa, na przykład takich, jakie zostały dane Ukrainie w Memorandum Budapesztańskim w 1994 roku.

- Ukraina zrobiła w 1994 roku dokładnie to, co chcielibyśmy, aby Korea Północna zrobiła dzisiaj - stwierdził Sikorski. - Dlatego bardzo ważne jest przywrócenie integralności terytorialnej Ukrainy tak, aby nasze przyszłe tego typu gwarancje były wiarygodne i interesujące dla krajów o ambicjach nuklearnych - dodał. Minister Sikorski poinformował, że wybiera się z kolejną wizytą na Ukrainę. W środę odwiedzi on Kijów i Odessę. Podkreślił, że ważne jest, by politycy europejscy odwiedzali Ukrainę w miejscach, które mogą być źródłem kolejnych ryzyk związanych z integralnością terytorialną Ukrainy.

Sikorski powiedział, że spotkanie z Ławrowem było brane pod uwagę, ale szef rosyjskiej dyplomacji wyszedł w trakcie przemówienia ministra spraw zagranicznych Ukrainy Andrija Deszczycy. - I już nie wrócił - dodał szef polskiej dyplomacji.

Jak poinformowała jednak wiceszefowa departamentu informacji MSZ Rosji Maria Zacharowa, Ławrow i Deszczyca rozmawiali w cztery oczy na marginesie haskiego szczytu. Zamieściła też zdjęcie obu ministrów przy stole rozmów. Rosyjskie agencje podkreślają, że to pierwszy kontakt Ławrowa z Deszczycą. Agencja Interfax pisze, że wcześniej w poniedziałek, w rozmowie z dziennikarzami w Hadze, Deszczyca zażartował, że "chciałby się napić wódki z Ławrowem".

Odpowiedzialność za całe sąsiedztwo europejskie

Sikorski na konferencji mówił też, że "bliskość geograficzna przeważnie oznacza wspólne doświadczenia historyczne, ale też wspólne interesy w dziedzinie bezpieczeństwa i wymiany handlowej". - Nigdy nie jestem zaskoczony tym, że kraje Morza Śródziemnego są bardziej wyczulone na to, co dzieje się w Libii czy Syrii - zauważył Sikorski.

- My, jako Polska, podczas naszego przewodnictwa w Unii nauczyliśmy się poczucia odpowiedzialności za całe sąsiedztwo europejskie. Mam nadzieję, że wszyscy zobaczą o jakie zasady tu walczymy - dodał.

Inkorporację Krymu ponownie nazwał "Anschlussem". Powiedział, że takie przypadki w Europie już się zdarzały - z katastrofalnymi skutkami. Podkreślił, że nierewidowanie granic metodami siłowymi powinno być ważne dla całej Europy.

Pytany o rozmieszczenie sił rosyjskich przy granicy Ukrainy stwierdził, że jest to niepokojące, bo zwykle nie rozmieszcza się sił w tak wysokim stopniu gotowości bez powodu.

"Polska nie czuje się wojskowo zagrożona"

W kwestii przesunięć sił NATO Sikorski apelował o nieeskalowanie napięcia w sprawie Ukrainy.

- Polska nie czuje się wojskowo zagrożona. Mówimy o przesunięciach natowskiej infrastruktury i stacjonowanie jednostek w dalszym terminie, a nie jakimś ekspresowym tempie - podkreślił.

Autor: kło/jk/zp / Źródło: tvn24

Tagi:
Raporty: