Nazistowskie książki w ofercie niemieckich gazet

 
Książki można kupić na stronach internetowychTVN24.pl

Internetowe księgarnie niemieckich dzienników "Frankfurter Allgemeine Zeitung" i "Sueddeutsche Zeitung" oraz tygodnika "Der Spiegel" mają w swojej ofercie literaturę nazistowską - ustalili dziennikarze magazynu telewizji publicznej ARD "Raport z Moguncji". Komentując te ustalenia wiceprzewodniczący Centralnej Rady Żydów w Niemczech Salomon Korn powiedział, że doszło do "skandalu". Selekcja książek jest zbyt kosztowna - tłumaczą się wydawcy dzienników.

Dziennikarze ARD znaleźli co najmniej 150 książek zawierających nazistowskie treści, autorów skrajnie prawicowych oraz pochodzących z wydawnictw kojarzonych ze środowiskami skrajnej prawicy. "Raport z Moguncji" podaje, że w ofercie internetowych księgarni są m.in. pozycje nazistowskich "bohaterów", jak oficer Waffen-SS, dowódca oddziałów komandosów Otto Skorzeny albo szef walońskich Waffen-SS w Belgii Leon Degrelle. Do kupienia są też książki kłamcy oświęcimskiego Davida Irvinga.

Komentując te ustalenia wiceprzewodniczący Centralnej Rady Żydów w Niemczech Salomon Korn powiedział, że doszło do "skandalu". - Jest dla mnie niezrozumiałe, że wykorzystuje się dobrą markę, by rozpowszechniać tego rodzaju literaturę, której celem jest podkopanie i likwidacja systemu demokratycznego - powiedział Korn.

"Albo wszystko albo nic"

Dostawcą książek dla trzech księgarni internetowych jest hurtowy dystrybutor Libri o asortymencie złożonym z ponad pięciu milionów tytułów. Redaktor naczelny tygodnika "Der Spiegel" Georg Mascolo przekazał "Raportowi z Moguncji" pisemne oświadczenie, w którym stwierdza, że wydawnictwo nie jest w stanie zapobiec dystrybucji skrajnie prawicowej literatury poprzez portal internetowy. "Cenzura dokonywana przez dystrybutora jest zabroniona (...) Istnieje zobowiązanie: albo wszystko, albo nic" - napisał Mascolo. Jednak - jak twierdzą dziennikarze ARD - prawnicy nie zgadzają się z argumentacją redaktora "Spiegla".

Wydawcy "FAZ i "Sueddeutsche Zeitung" tłumaczyli, że selekcja książek trafiających do oferty on-line jest zbyt kosztowna.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl