Mun spotkał się z Kimem i zyskał na popularności

Poparcie dla prezydenta Korei Płd. Mun Dze Ina, które osiągnęło niedawno rekordowo niski poziom, wzrosło gwałtownie, gdy spotkał się on z przywódcą Korei Płn. Kim Dzong Unem na szczycie w Pjongjangu – wskazują opublikowane w piątek wyniki sondażu.

Wskaźnik poparcia dla polityki Mun Dze Ina wzrósł od ostatniego tygodnia o 11 punktów procentowych, do 61 proc. - pokazuje badanie opinii publicznej przeprowadzone przez firmę Gallup Korea od wtorku do czwartku. W ankiecie wzięło udział 1001 respondentów.

W tych samych dniach Mun przebywał w Pjongjangu, gdzie po raz trzeci w tym roku spotkał się z Kimem. Szczyt przyniósł postępy w procesie pokojowym, w tym zapowiedź konkretnych kroków w kierunku denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego, uzależnioną jednak od działań USA.

Krok w dobrą stronę, ale nie skok naprzód

Wzrost popularności Muna "można uznać za efekt trzeciego szczytu koreańskiego" - ocenił Gallup Korea. Sondażownia dodała, że większa niż dawniej liczba badanych wskazywała na kwestie związane z Koreą Płn. jako powody poparcia dla prezydenta Korei Płd.Ekspert w sprawach koreańskich z Uniwersytetu Lingnan w Hongkongu Brian Bridges ocenił, że wspólna deklaracja jest wprawdzie krokiem w dobrą stronę, ale nie "skokiem naprzód", jak przedstawiają to sami uczestnicy szczytu.

Według Bridgesa Kim zdawał sobie sprawę ze spadającego poparcia społecznego dla Muna, który z tego powodu był raczej skłonny szukać "szybkiego wyjścia" niż "twardo negocjować na kontrowersyjne tematy, takie jak denuklearyzacja".

Ośrodek nuklearny do zamknięcia, ale są warunki

We wspólnym oświadczeniu podpisanym przez Muna i Kima w Pjongjangu północnokoreański przywódca zobowiązał się m.in. do likwidacji pod nadzorem zagranicznych ekspertów ośrodka testów silników rakietowych Tongczang-ri. Obiecał również zamknięcie ośrodka badań jądrowych Jongbjon, który wykorzystywany był w programie zbrojeń nuklearnych.Likwidację ośrodka nuklearnego uzależniono jednak od odwzajemniających działań ze strony USA, przy czym nie określono konkretnie, jakie to mają być działania. W dokumencie napisano jedynie, że chodzi o "analogiczne środki zgodne z duchem wspólnego oświadczenia ze szczytu Korea Płn.-USA z 12 czerwca" w Singapurze.

Podczas czerwcowego spotkania z prezydentem USA Donaldem Trumpem Kim zadeklarował gotowość do denuklearyzacji w zamian za obietnicę gwarancji bezpieczeństwa dla swego kraju. Trump ogłosił wówczas wstrzymanie wspólnych amerykańsko-południowokoreańskich manewrów wojskowych, które od dawna irytowały Pjongjang.

"Denuklearyzacja musi być pierwsza"

Głównym efektem wizyty Muna w Pjongjangu było przełamanie impasu w negocjacjach nuklearnych pomiędzy Koreą Północną a USA. Początkowo wydawało się, że cel ten został osiągnięty. Sekretarz stanu USA poinformował w środę, że Stany Zjednoczone są gotowe do natychmiastowego wznowienia rozmów z Koreą Płn., by przeprowadzić denuklearyzację do stycznia 2021 roku.Jednak dzień później amerykańska dyplomacja odrzuciła możliwość jakichkolwiek ustępstw przed likwidacją północnokoreańskiego programu jądrowego. - Nic nie może się wydarzyć przed denuklearyzacją. Denuklearyzacja musi być pierwsza - oświadczyła rzeczniczka Departamentu Stanu Heather Nauert. Zaznaczyła, że "sankcje muszą nadal być stosowane".Władze Korei Płn. naciskały na złagodzenie międzynarodowych sankcji gospodarczych twierdząc, że okazały już "dobrą wolę", likwidując poligon nuklearny i odsyłając szczątki amerykańskich żołnierzy poległych w czasie wojny koreańskiej w latach 1950-1953. USA żądają jednak najpierw "całkowitej, możliwej do zweryfikowania i nieodwracalnej denuklearyzacji" Korei Płn.

Autor: rzw / Źródło: PAP

Czytaj także: