Ambasadorowi Federacji Rosyjskiej wręczono notę dyplomatyczną z informacją o uznaniu za persona non grata trzech pracowników Ambasady Federacji Rosyjskiej w Warszawie - poinformował resort dyplomacji. Do tej sytuacji odniósł się w "Faktach po "Faktach" wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. Jest też reakcja Kremla.
"15 kwietnia 2021 r. do MSZ został wezwany Ambasador Federacji Rosyjskiej w Rzeczypospolitej Polskiej. Ambasadorowi wręczono notę dyplomatyczną zawierająca informację o uznaniu za personae non gratae trzech pracowników Ambasady Federacji Rosyjskiej w Warszawie. Podstawą takiej decyzji było naruszenie przez wskazane osoby warunków statusu dyplomatycznego oraz prowadzenie działań na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej" – podkreślono w komunikacie MSZ.
"Polska w pełni solidaryzuje się z decyzjami podjętymi w dniu 15 kwietnia 2021 roku przez Stany Zjednoczone dotyczącymi polityki wobec Rosji. Wspólnie podejmowane, uzgodnione decyzje sojusznicze, to najbardziej właściwa odpowiedź na nieprzyjazne działania Federacji Rosyjskiej" – czytamy w wydanym w czwartek oświadczeniu resortu dyplomacji.
USA wydalają dziesięciu rosyjskich dyplomatów
Biały Dom ogłosił w czwartek, że prezydent USA Joe Biden podpisał rozporządzenie wykonawcze, nakładające dodatkowe sankcje na Rosję w związku z jej ingerencją w amerykańskie wybory i ataki hakerskie. Obejmują one między innymi rosyjskie obligacje rządowe i wydalenie dziesięciu dyplomatów.
Sankcje stanowią odpowiedź na atak hakerski na agencje rządowe USA z ubiegłego roku, wyznaczanie przez Kreml nagród za ataki na żołnierzy amerykańskich w Afganistanie i próby ingerencji w wybory w USA w 2020 roku. Sekretarz stanu Antony Blinken poinformował, że to także reakcja na próbę otrucia oraz uwięzienie antykremlowskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego.
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało oświadczenie w sprawie ataków cybernetycznych. "Polska przyjęła z dużym zaniepokojeniem informacje przekazane przez rząd USA w sprawie ataków cybernetycznych przeprowadzonych przez Federację Rosyjską z wykorzystaniem systemów i oprogramowania firmy Solar Winds Orion" – napisano.
"Myślę, że ta akcja będzie mocnym sygnałem"
"Skutki tych ataków sięgają poza USA i dotykają m.in. państw europejskich. Stały wzrost szkodliwych działań w cyberprzestrzeni zagraża bezpieczeństwu i stabilności funkcjonowania nie tylko poszczególnych podmiotów czy systemów wykorzystujących technologie cyfrowe, ale ma negatywny wpływ na społeczeństwa, gospodarki czy rządy wielu państw" – czytamy w komunikacie.
– Jesteśmy w pełnym kontakcie ze stroną amerykańską. W poniedziałek była rozmowa ministra [spraw zagranicznych, Zbigniewa - przyp. red.] Raua z sekretarzem stanu USA [Anthonym - red.] Blinkenem o tych tematach – powiedział w czwartkowych "Faktach po Faktach" wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. – O tematach narastających działań eskalacyjnych Rosji wobec Ukrainy, ale także wcześniejszych, zamachu na Nawalnego, także atakach cybernetycznych – mówił. Dodał, że decyzja w sprawie dyplomatów została podjęta "w koordynacji ze Stanami Zjednoczonymi".
– Myślę, że ta akcja będzie mocnym sygnałem, że nie będziemy cofać się przed rosyjską agresją. Będziemy stosowali również inne sankcje – zaznaczył wiceszef MSZ.
Resort dyplomacji zapewniło w wydanym komunikacie, że Polska wyraża solidarność z USA. "Nasze stanowisko w tej sprawie wyrażone jest w oświadczeniach NATO" – poinformowano.
"Stanowczo opowiadamy się za przestrzeganiem przez państwa, sektor prywatny i osoby fizyczne zasad odpowiedzialnego zachowania w przestrzeni cybernetycznej. Takie stanowisko konsekwentnie prezentujemy na forum organizacji międzynarodowych UE, NATO, OBWE, ONZ i innych. Prowadzenie lub wspieranie szkodliwej działalności w cyberprzestrzeni przez państwa, stawia pod znakiem zapytania ich intencje jako uczestników procesów międzynarodowych mających na celu wzmocnienie bezpieczeństwa cybernetycznego w skali globalnej" – czytamy w oświadczeniu MSZ.
"Stany Zjednoczone i Polska silniejsze razem"
Chargé d'affaires ambasady Stanów Zjednoczonych w Polsce Bix Aliu odniósł się na Twitterze do komunikatu polskiego MSZ.
"Stany Zjednoczone i Polska są silniejsze razem. Jako sojusznicy nałożymy na Rosję wysoki koszt za jej szkodliwe działania" - napisał Aliu.
"Myślę, że Polacy otrzymają nie mniej surową odpowiedź"
Działanie Polski spotkało się też z reakcją strony rosyjskiej. Wiceprzewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Rady Federacji Władimir Dżabarow wyraził przekonanie, że Kreml wydali trzech polskich dyplomatów.
- Myślę, że Polacy otrzymają nie mniej surową odpowiedź. Jeśli dołączą do nich inne państwa, to one też – powiedział Dżabarow agencji TASS. Dodał, że Polska "to wierny satelita, który przytakuje każdemu amerykańskiemu wystąpieniu".
Przedstawiciel wyższej izby rosyjskiego parlamentu wyraził też przekonanie, że Polska i inne państwa UE, które występują obecnie przeciw Rosji, "prędzej czy później" będą musiały ułożyć sobie z nią stosunki. - Zapominają, że Ameryka jest daleko, a Rosja obok. I tak będą musieli ułożyć stosunki. Bo bardzo trudno mieć takiego potężnego sąsiada i nie utrzymywać z nim żadnych gospodarczych i politycznych więzi - ocenił.
Z kolei szef Komisji Spraw Zagranicznych niższej izby rosyjskiego parlamentu, Dumy Państwowej, Leonid Słucki w rozmowie z agencją TASS ocenił, że "Warszawa postępuje jak prawdziwy wasal USA i stara się nie odstawać od waszyngtońskiego wielkiego brata w antyrosyjskiej retoryce i wypadach". Według niego wydalenie rosyjskich dyplomatów przez Polskę to "kolejny rusofobiczny gest, który jeszcze bardziej pogłębia przepaść w stosunkach rosyjsko-polskich". Jego zdaniem dla takiego kroku "nie było żadnych realnych podstaw", a Rosja odpowie na niego "jak zawsze zgodnie z praktyką dyplomatyczną".
Atak hakterski i eskalacja konfliktu w Donbasie
Ogłoszony w czwartek przez USA pakiet sankcji opracowywany jest od pierwszych dni objęcia władzy w styczniu przez nową administrację. Biały Dom regularnie apelował o cierpliwość w tej sprawie i zapewniał, że Rosja zostanie pociągnięta do odpowiedzialności za ubiegłoroczny atak hakerski, kiedy to - poprzez oprogramowania platformy SolarWinds - włamano się do wielu agencji rządowych USA, w tym między innymi go Departamentu Skarbu, Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Departamentu Stanu oraz do Pentagonu. Hakerzy uzyskali dostęp do danych około 18 tysięcy osób.
Natomiast w Donbasie, gdzie w lipcu 2020 roku weszło w życie zawieszenie broni, obserwowana jest eskalacja konfliktu. Rosja zwiększa liczebność wojsk przy granicy z Ukrainą. Rzeczniczka prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego – Julia Mendel poinformowała w poniedziałek, że Rosja skoncentrowała ponad 40 tysięcy żołnierzy przy wschodniej granicy z Ukrainą i ponad 40 tysięcy żołnierzy na Krymie. Mendel dodała, że biuro Zełenskiego zwróciło się z prośbą o rozmowę na temat eskalacji konfliktu we wschodniej Ukrainie z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem, ale nie otrzymało jeszcze odpowiedzi.
Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy poinformował BBC, że Rosja przerzuciła już do granic z Ukrainą i na zaanektowany Krym 16 batalionowych grup taktycznych; BBC szacuje, że może być to około 11-14 tysięcy żołnierzy. Zarząd wywiadu twierdzi, że proces koncentracji rosyjskich sił ma trwać do końca kwietnia.
Propozycja spotkania w "najbliższych miesiącach"
We wtorek Joe Biden zaproponował w rozmowie telefonicznej Władimirowi Putinowi doprowadzenie poza granicami USA i Rosji do dwustronnego szczytu na najwyższym szczeblu. Spotkanie przywódców państw miałoby się odbyć w "najbliższych miesiącach". Cel - jak głosi komunikat Białego Domu - to "omówienie pełnego zakresu problemów, przed którymi stoją Stany Zjednoczone i Rosja".
W rozmowie z Putinem Biden podkreślił wsparcie Waszyngtonu dla "suwerenności i terytorialnej integralności Ukrainy". Wyraził również zaniepokojenie zwiększeniem przez Rosję liczby oddziałów na "okupowanym Krymie oraz granicach Ukrainy" i wezwał Kreml do "zmniejszenia napięć".
Źródło: PAP