Irakowi trzeba zabrać całą jego ropę, Koreą Północną przestać się interesować, zostawiając ten problem Chinom, a Japonii przestać bronić - mówił Donald Trump w czasie pierwszej prezydenckiej debaty, która odbyła się we wtorek nad ranem polskiego czasu. Miliarder poświęcił też kilka słów NATO - stwierdził, że Sojusz już słucha jego rad.
O godz. 14.00 w TVN24 BiS powtórka transmisji z pierwszej debaty prezydenckiej w USA
- Nie możemy być żandarmami świata - powiedział w pewnym momencie debaty kandydat republikanów, przedstawiając swoją wizję przyszłej polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych.
Mówił m.in. o Azji Wschodniej, NATO i terroryzmie. Na ten ostatni spojrzał z perspektywy biznesowej stwierdzając, że pierwszym krokiem do jego pokonania będzie "zabranie Irakijczykom ich ropy".
Zabrać Irakijczykom surowce
Trump mówił o tym w kontekście walki z tzw. Państwem Islamskim. Powiedział, że czerpie ono środki na działalność z handlu ropą, dlatego Irakijczycy nie powinni jej kontrolować.
Miliarder mówił też, że "Clinton pojawiła się, gdy IS było jeszcze niewinnym dzieckiem i teraz go nie powstrzyma".
Kandydatka demokratów ripostowała mówiąc, że "Trump nie ma planu walki z Państwem Islamskim" i dodawała, że "trzeba bliżej współpracować z sojusznikami na polu wywiadowczym". Jej zdaniem Trump nie chce "przeciwdziałać terroryzmowi", bo nie umie współpracować.
Clinton dodawała, że USA "muszą zwiększyć liczbę nalotów na IS, współpracować z Turkami i Kurdami, i zlikwidować dowództwo IS".
NATO słucha Trumpa?
Trump mówił też o Pakcie Północnoatlantyckim. W tym roku był to jeden z jego ulubionych tematów w wywiadach dot. polityki zagranicznej. Kilka razy wyjaśniał w nich np., że USA nie powinny bronić krajów bałtyckich, jeżeli te nie będą spełniały obowiązków budżetowych (poziomu 2 proc. PKB przeznaczanego na obronność w budżetach).
Komentarze miliardera, które wywołały konsternację po obu stronach oceanu, wróciły w czasie debaty z Hillary Clinton.
- Jestem biznesmenem. Kiedy myślę o NATO, myślę o dwóch rzeczach. Po pierwsze, wiele z jego 28 krajów nie płaci tyle, ile powinno. Nie podoba mi się to, bo powinni nam płacić za ochronę. Mówiłem o tym już wcześniej. Dodawałem też jakieś cztery miesiące temu, że powinni skupić się na walce z terroryzmem. I wtedy przeczytałem na okładce „The Wall Street Journal”, że NATO otwiera dużą komórkę do walki z terroryzmem. Uważam, że to świetnie - mówił, po czym - jak się wydaje - zasugerował, że NATO go posłuchało właśnie jego.
- Utrzymujemy NATO płacąc 73 proc. kosztów. To dużo pieniędzy dla ochrony innych ludzi. Jestem za NATO, ale ono musi zająć się terroryzmem. Mówiłem o tym i teraz to zrobią. Sądzę, że to z m.in. z powodu tego, co powiedziałem, z powodu mojej krytyki NATO. Myślę, że NATO musi iść z nami na Bliski Wschód i wraz z innymi krajami w regionie wykopać stamtąd IS - zakończył.
Na "73 proc." w wypowiedzi Trumpa zwrócił uwagę dziennik "The Washington Post" i w komentarzu do debaty odnotował, że to jedno z największych kłamstw kandydata republikanów. Amerykanie rocznie odpowiadają bowiem za 22 proc. wspólnego budżetu Sojuszu.
To militarne zaangażowanie USA w innych regionach świata, w których nie współpracują one z krajami NATO, zwiększają wydatki Pentagonu kilkakrotnie - dodał "WaPo".
Hillary Clinton na te argumenty odpowiedziała rzeczowo i spokojnie, przypominając, że art. 5 dotyczący zobowiązań obronnych wobec jakiegokolwiek kraju NATO został użyty tylko raz i to po atakach z 11 września 2001 r. na USA, gdy wszystkie kraje stanęły po ich stronie. Wtedy też kilkanaście krajów Sojuszu wyruszyło do Afganistanu, a potem Iraku i tam przez ponad dekadę walczyło z terroryzmem.
Zostawić Japonię?
Kandydat republikanów z pewnością wywołał też konsternację u jednych z najbliższych sojuszników Stanów Zjednoczonych, komentując napiętą sytuację w Azji Wschodniej i regionie Pacyfiku, głównie z powodu rosnących ambicji i coraz bardziej agresywnej polityki Pekinu. Stwierdził, że "nie stać nas na to (USA - red.), by pomagać Japonii". - Oni muszą nam w tym pomóc - powiedział. Dodał też, że "to Chiny muszą sobie poradzić z zagrożeniem nuklearnym Korei Północnej", a nie Waszyngton.
Równocześnie jednak uznał, że to właśnie broń nuklearna jest "największym zagrożeniem dla świata".
Hillary Clinton przyjęła odwrotną postawę. Po słowach Trumpa zapewniła Japonię i Koreę Południową "o utrzymaniu sojuszy wojskowych" z tymi państwami i ochronie, jaką USA będą nad nimi roztaczały w kontekście zagrożeń ze strony reżimu w Pjongjangu.
Uznała też, że Trump najwyraźniej "traktuje problem broni nuklearnej zbyt swobodnie".
Kto wygrał debatę? Zagłosuj w naszej sondzie!
Darmową aplikację TVN24 można pobrać na urządzenia z systemem Android w wersji od 2.3.3 i wyższych, a także na urządzenia z systemem iOS w wersji systemu od 5.0 i Windows Phone w wersji systemu 7.5 i 8.0.
Autor: adso//gak / Źródło: CNN, Reuters, Huffington Post