Reporter "Faktów" TVN Wojciech Bojanowski od kilkunastu dni znajduje się na pokładzie statku Sea-Watch 3 patrolującym południowe wody Morza Śródziemnego. Załodze udało się uratować 32 emigrantów, którzy starali się przedostać do Europy. Żaden europejski port nie zgodził się jednak, aby ich przyjąć. - Zwróciliśmy się do Malty, Włoch, Hiszpanii, Grecji. Wszystkie kroki dyplomatyczne, które można było podjąć, podjęliśmy - mówił Bojanowski.
Statek, na którym znajduje się Bojanowski to tzw. statek Search & Rescue. - Zajmuje się poszukiwaniem ludzi, którzy są w potrzebie - wyjaśniał. - Jesteśmy na środku Morza Śródziemnego. Gdzieś między Maltą, włoską wyspą Lampedusą a wybrzeżem Libii - mówił Bojanowski.
Jak dodał, załoga Sea-Watch 3 składa się z 22 osób. - Na statku pracują głównie wolontariusze, którzy poświęcają trzy tygodnie swojego życia, aby działać na morzu. Są też osoby wyspecjalizowane, inżynierowie. Nasz kapitan jest Holendrem, płyniemy pod holenderską banderą - opowiadał reporter "Faktów".
32 uratowanych, żaden port nie chce ich przyjąć
Obecnie na pokładzie Sea-Watch 3 znajduje się grupa 32 migrantów uratowanych przez załogę. Jak wskazywał Bojanowski, to obywatele dziesięciu krajów, "w tym sześć kobiet i dwoje dzieci".
- Te wszystkie osoby to pasażerowie jednego pontonu, który zaczął przeciekać daleko od brzegu, kilkadziesiąt kilometrów od wybrzeża Libii. Ci ludzie w potrzebie, ludzie w sytuacji zagrożenia życia, zostali dostrzeżeni przez samolot - mówił Bojanowski.
Załoga Sea-Watch 3 ma problem, bo "nie ma w Europie portu, który zgodziłby się przyjąć ludzi, którzy są na pokładzie". - Zwróciliśmy się do Malty, do Włoch, Hiszpanii, Grecji. Wszystkie kroki dyplomatyczne, które można było podjąć, podjęliśmy - podkreślił reporter.
"Istnieje taka obawa, że może się to zakończyć niedobrze"
Wskazywał, że uratowani ludzie "za wszelką cenę chcieli się dostać do Europy". Zaznaczył, że emigranci, decydując się na przeprawę przez Morze Śródziemne, "często nie wiedzą nawet, na co się piszą, a ta podróż jest szalenie niebezpieczna". - Ta tragedia rozgrywa się tutaj od czterech lat. W 2016 i 2017 było apogeum. Wtedy tych łodzi (z migrantami - red.) było więcej, kilkadziesiąt tysięcy ludzi dopływało do Malty, Lampedusy. Teraz tych łodzi jest mniej, ale jest niestety więcej przypadków śmiertelnych, bo jednostek takich jak Sea-Watch w tym rejonie też jest mniej - wyjaśniał Bojanowski.
Dodał, że "to kwestia polityki prowadzonej przez między innymi Włochy i Maltę, która ma na celu eliminację takich organizacji międzyrządowych jak Sea-Watch". - Są stawiane zarzuty kapitanom i osobom, które biorą udział w takich misjach. To zarzuty pomocnictwa w nielegalnej emigracji, przemycie ludzi - mówił.
W związku z tym - dodał Bojanowski - "pośród załogi Sea-Watch 3 istnieje taka obawa, że może się to zakończyć (dla nich - red.) niedobrze".
Poinformował też, że obecnie załoga poszukuje kolejnej zaginionej łodzi. - To jest łódź z 72 osobami na pokładzie. Zaginęła przedwczoraj i do dzisiaj nie ma z nią kontaktu. Strefa poszukiwań jest bardzo duża, a na miejscu mało jednostek. Nikt nie wie, co stało się z tymi osobami - powiedział reporter "Faktów".
Autor: ads/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24