Wizytę prezydenta Rosji w podmoskiewskich Mytiszczach zabezpieczał policjant podejrzany o sprzedaż przestępcom informacji z podsłuchów telefonicznych. Władisław Zinkowskij, wraz z jeszcze dwoma funkcjonariuszami, współpracował m.in. z zabójcami wiceszefa banku centralnego Rosji. Mimo wszczęcia śledztwa, policjanci nadal pełnią służbę.
To było jedno z najgłośniejszych zabójstw współczesnej Rosji. 14 września 2006 roku śmiertelnie postrzelony został wiceszef banku centralnego Rosji Andriej Kozłow. Dwa lata później skazano zleceniodawców zamachu i zamachowców.
Sprzedali informacje z podsłuchów
Kilka lat po zabójstwie Kozłowa, w toku innego śledztwa, okazało się, że zamachowcy, przygotowując zbrodnię, korzystali z wiedzy przekazanej im przez kilku policjantów. Siergiej Rybakow, Roman Zajka, Władisław Zinkowskij mieli sprzedawać przestępcom zapisy z podsłuchu telefonu Kozłowa.
Taki handel kwitł również w innych sprawach. Śledczy namierzyli trójkę policjantów podczas dochodzenia ws. wymuszania haraczy od biznesmena Aleksandra Botana.
Podejrzani, nadal na służbie
Sprawa z art. 286 kodeksu karnego Federacji Rosyjskiej (przekroczenie służbowych uprawnień) związana z nielegalnym przekazywaniem informacji służbowych, została wszczęta wobec trzech funkcjonariuszy 17 marca. Nie podjęto jednak żadnych czynności wobec podejrzanych.
Kilka dni później Zinkowskij był jednym z policjantów zabezpieczających wizytę prezydenta Miedwiediewa w przedsiębiorstwie "Metrowagonmasz" w podstołecznych Mytiszczach. Pozostali dwaj policjanci także pełnią nadal służbę.
Jeśli w trakcie śledztwa nie będą wykryte późniejsze przypadki handlu "podsłuchami", a przestępstwo nie zostanie przekwalifikowane na cięższe, sprawa zostanie umorzona - z powodu przedawnienia.
Źródło: newsru.com