Władze Meksyku wysłały ponad 900 żołnierzy do stanu Sinaloa, na zachodzie kraju, aby uwolnić rodziny porwane podczas walk o władzę w kartelu z Sinaloa, kierowanym w przeszłości przez barona narkotykowego Joaquina Guzmana zwanego "El Chapo".
Według meksykańskich mediów, między innymi stacji Milenio TV, władze nie posiadają dokładnych informacji o liczbie uprowadzonych, ani o osobach zabitych podczas masowego porwania. Telewizja utrzymuje, że w sobotę rano w centrum Sinaloa porwano 25 osób.
Porwanych mogło zostać ponad 150 osób
Jedno ze źródeł portalu Infobae podaje jednak, że do soboty rano potwierdzono zabicie 15 osób, głównie w rejonie miasta Culiacan, stolicy stanu.
Z dotychczasowego śledztwa ma zaś wynikać, że od czwartku do soboty łącznie w Sinaloa zostały porwane 154 osoby, w tym kilkadziesiąt dzieci.
Celem porywaczy, jak twierdzą lokalne media, są rodziny powiązane z członkami kartelu Sinaloa, którym kierował kiedyś "El Chapo". Wszystko wskazuje na to, że uprowadzenie kilkuset osób to efekt wewnętrznej walki o władzę w kartelu.
Kartel, którym rządził "El Chapo"
Pochodzący z Sinaloa Joaquin "El Chapo" Guzman uznawany był, przed swoim aresztowaniem, za najpotężniejszego handlarza narkotyków na świecie. Schedę po "El Chapo", który w 2016 roku został przekazany wymiarowi sprawiedliwości USA, a w 2019 roku skazany przed amerykańskim sądem na dożywotnie więzienie, przejęli jego synowie. W ostatnich latach za lidera kartelu z Sinaloa, specjalizującego się w obrocie fentanylem, syntetycznym narkotykiem, uchodził syn "El Chapo" Ovidio Guzman. We wrześniu 2023 roku, podobnie jak ojciec, został on jednak przekazany amerykańskiemu wymiarowi sprawiedliwości.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Susana Gonzalez/Bloomberg/Getty Images