W środę w Białym Domu Mark Brzezinski został oficjalnie zaprzysiężony przez wiceprezydent USA Kamalę Harris na nowego ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce. W wywiadzie z korespondentem "Faktów" TVN Brzezinski przekazał, kiedy pojawi się w Polsce, kto przyleci wraz z nim oraz jakie ma plany w związku z obejmowanym stanowiskiem. Odniósł się również do przeszłości, gdy podczas programu stypendialnego przez dwa lata mieszkał w Polsce.
W środę w Białym Domu Mark Brzezinski został oficjalnie zaprzysiężony przez wiceprezydent USA Kamalę Harris na nowego ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce. 18 grudnia Senat USA przez aklamację zatwierdził nominację Brzezinskiego na ambasadora w Polsce.
Z nowym ambasadorem USA w Polsce w Waszyngtonie rozmawiał korespondent "Faktów" TVN Marcin Wrona. Mark Brzezinski w wywiadzie mówił o tym, kiedy pojawi się w Polsce, kto przyleci wraz z nim oraz jakie ma plany w związku z obejmowanym stanowiskiem. Odniósł się również do przeszłości, gdy podczas programu stypendialnego przez dwa lata mieszkał w Polsce. Prezentujemy zapis całego wywiadu:
Marcin Wrona: Panie Ambasadorze, wszystko spakowane? Czy jest Pan gotowy na lot do Warszawy?
Mark Brzezinski: Jestem gotowy, Marcinie, jestem bardzo podekscytowany. To dla mnie niezwykle znaczące, że zostanę ambasadorem Stanów Zjednoczonych w ojczyźnie mojego ojca. To znaczy dla mnie bardzo wiele i jestem wdzięczny prezydentowi Bidenowi.
Marcin Wrona: Kiedy Pan leci do Warszawy? Kiedy przybędzie Pan do Polski?
Mark Brzezinski: Wylatuję w czwartek wieczorem.
Marcin Wrona: I od razu przejmie Pan pełnię obowiązków?
Mark Brzezinski: Właściwie to już zacząłem pracować. Zostałem zaprzysiężony administracyjnie w Departamencie Stanu 22 grudnia. Miałem zatem już sposobność i okazję, aby pracować nad stosunkami amerykańsko-polskimi. Z dużą przyjemnością przyjąłem początek relacji zawodowych z Markiem Magierowskim, nowym ambasadorem Polski w Waszyngtonie. I chyba już nam się sporo udało zrobić. Nie mogę się doczekać przyjazdu do Warszawy.
Marcin Wrona: Nie jest to proste i łatwe - spakować całe swoje życie i przenieść się do innego kraju po drugiej stronie Atlantyku.
Mark Brzezinski: Jasne, że nie. Dla mnie to już drugi raz, byłem wcześniej ambasadorem w Szwecji w 2011 roku. To poważna zmiana. Jestem wdzięczny mojej rodzinie za jej poświęcenie, ale z drugiej strony już się nie mogę doczekać przyjazdu do Polski. Jestem taki podekscytowany początkiem mojej relacji z Polakami i przyjazdem do Warszawy.
Marcin Wrona: Kto poleci razem z Panem?
Mark Brzezinski: Moja siostra Mika, moja córka Aurora oraz jej opiekunka Martha. Lecimy wszyscy razem.
Marcin Wrona: Zatem może Pan liczyć na wsparcie?
Mark Brzezinski: Tak jest.
Marcin Wrona: Mika bez przerwy pisze o pańskiej podróży do Polski w swoich mediach społecznościowych. Jest taka dumna!
Mark Brzezinski: Wszyscy jesteśmy podekscytowani. Tak wiele to dla nas znaczy, to tak bardzo znaczące osobiście. Dla nas wszystkich, mojej siostry Miki, mojego brata Iana, dla nas Polska była jak Gwiazda Polarna, jak cel w naszych karierach zawodowych, który realizowaliśmy na różne sposoby. Zatem możliwość przyjechania do Polski i bycia tam na miejscu, zwłaszcza w roli osobistego przedstawiciela prezydenta Bidena, ma dla nas tak olbrzymie znaczenie osobiste. Wszyscy jesteśmy wdzięczni, wszyscy jesteśmy podekscytowani.
Marcin Wrona: Cały czas myślę o Pańskim ojcu. Byłby bardzo dumny. Chciał tego dla Pana całe lata. Dobrze to wiem. A teraz to się właśnie dzieje.
Mark Brzezinski: Marcinie, podzielę się z panem małym sekretem. Był przekonany, że coś takiego nigdy się nie wydarzy.
Marcin Wrona: Naprawdę?
Mark Brzezinski: Tak sądził. Oczywiście sprawy potoczyły się inaczej, ale jego zdaniem, zdaniem kogoś, kogo losy rzuciły na amerykańską ziemię z Polski, nie było możliwe, żeby ktoś o polskich korzeniach został wysłany jako ambasador USA do Polski. Wiem, że patrzy na nas z wysoka…
Marcin Wrona: Obecnie znajdujemy się w bardzo znaczącym miejscu. Poprosił Pan o spotkanie i rozmowę właśnie tutaj. Proszę nam powiedzieć dlaczego?
Mark Brzezinski: Dokładnie. To jest rzeźba autorstwa mojej matki Emilie Benes-Brzeziński. To Bank Rezerwy Federalnej, po drugiej stronie ulicy od Białego Domu, a rzeźba nosi tytuł "Łuk w locie". Dla mnie symbolizuje on to wszystko, do czego dążyła nasza rodzina. Aby rozwinąć skrzydła, złapać tę możliwość i pofrunąć. To prawdziwa amerykańska opowieść. Dlatego właśnie, Marcinie, poprosiłem o spotkanie tutaj.
Marcin Wrona: Wspaniała rzeźba...
Mark Brzezinski: Jesteśmy bardzo dumni również z mojej matki. Dla wielu to mój ojciec jest najsłynniejszym przedstawicielem naszej rodziny, ale to matka, waszyngtońska artystka, była dla niego skałą i oparciem. Ludzie o tym nie wiedzą, a powinni.
Marcin Wrona: Dokładnie. Bardzo dziękuję za spotkanie z nami właśnie w tym miejscu. To nie jest Pana pierwszy długi pobyt w Polsce. Wraca Pan do Polski po wielu latach, ale był Pan tam kiedyś na stypendium badawczym.
Mark Brzezinski: Ma pan absolutną rację i chciałem jeszcze powiedzieć, że (w tym momencie Mark Brzezinski zaczyna mówić po polsku - red.) muszę podziękować prezydentowi Bidenowi. To jest dla mnie ogromny zaszczyt. To jest dla mnie i dla mojej rodziny wyjątkowy moment i szczególnie w tym momencie myślę o moim ojcu. Trzydzieści lat temu mieszkałem w Polsce, jestem bardzo szczęśliwy, że mogę tam wrócić. Trzydzieści lat temu byłem na stypendium Fulbrighta w Warszawie. Studiowałem przekształcenie konstytucjonalizmu w postkomunistycznej Polsce. Mieszkałem na ulicy Tamka w Warszawie, obok domu Chopina. Napisałem książkę i studiowałem język. Proszę państwa, proszę pamiętać, to było trzydzieści lat temu, więc mój język polski nie jest perfekcyjny i muszę nad nim praktykować. Najważniejsze wtedy było, że miałem okazję widzieć, jak działa amerykańska ambasada. To było imponujące. Mamy teraz wiele możliwości w Polsce. Jestem gotowy przyjechać. Niech żyje Polska! Do zobaczenia wkrótce i dziękuję.
Marcin Wrona: Muszę zadać jeszcze dwa pytania – po pierwsze, Pański polski jest znakomity. Po co ja w ogóle mówię po angielsku?
Mark Brzezinski: Dziękuję ślicznie, Marcin, nie sądziłem, że zasłużę na taką pochwałę w taki poranek. Za zimno jest, żeby mówić po polsku.
Marcin Wrona: Ambasador Victor Ashe...
Mark Brzezinski: Dobry przyjaciel...
Marcin Wrona: On podróżował, miał taką mapę, widziałem tę mapę w jego piwnicy w Knoxville, miał tam pinezki poprzypinane ze wszystkimi miasteczkami i wioskami, które odwiedził. Czy Pan będzie ambasadorem przebywającym w Warszawie, czy raczej podróżującym i odwiedzającym różne miejsca?
Mark Brzezinski: Wytyczne od prezydenta Bidena są jasne. Ambasadorzy mają wychodzić za mury ambasady i jeździć po kraju. Już się nie mogę doczekać, żeby tak robić. Mieszkałem w Polsce przez dwa lata i trochę Polski zjeździłem, a teraz nie mogę się doczekać, aby odwiedzić każdy z polskich regionów. Ja i nasz zespół w ambasadzie mamy dużo planów na wyjazdy, a ja planuję odwiedzić każdy zakątek Polski. Jestem niezmiernie podekscytowany tą możliwością, nie mogę się doczekać przyjazdu do Polski, żeby spotkać się z Polakami i żeby zacząć umacniać naszą szczególną przyjaźń.
Marcin Wrona: Zakończę pytaniem bardzo kontrowersyjnym. Woli Pan pierogi czy gołąbki?
Mark Brzezinski: Bez wątpienia pierogi!
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24