Szef prawicowych Republikanów Eric Ciotti poparł sojusz ze Zjednoczeniem Narodowym. Marine Le Pen z zadowoleniem przyjęła ten - jak to oceniła - "odważny wybór". Stwierdziła też, że zaczyna znikać wieloletni "pseudokordon sanitarny" wokół jej partii.
Zjednoczenie Narodowe to dawny Front Narodowy, założony przez ojca Marine Le Pen, Jean-Marie Le Pena.
W niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego Zjednoczenie Narodowe odniosło niekwestionowany sukces - poparcie dla tej partii wyniosło 31,3 procent. Drugie - ugrupowanie prezydenta Emmanuela Macrona Odrodzenie - miało ledwie 14,6 procent poparcia. Wynik ten skłonił Macrona do zarządzenia przedterminowych wyborów parlamentarnych.
We wtorek szef prawicowej partii Republikanie Eric Ciotti opowiedział się za sojuszem ze Zjednoczeniem Narodowym.
- Potrzebujemy sojuszu - pozostając przy tym sobą - ze Zjednoczeniem Narodowym i jego kandydatami - powiedział Ciotti. Wyjaśnił, że rozmawiał z przewodniczącym Zjednoczenia Narodowego Jordanem Bardellą. Opowiedział się za aliansem w celu sformowania "bloku prawicowego i narodowego", podkreślając, że wynika to z zamiaru utrzymania liczebności frakcji Republikanów w parlamencie.
ZOBACZ TEŻ: "Chłopak z sąsiedztwa" z wytrenowanym uśmiechem wstrząsnął Francją. Kim jest Jordan Bardella?
Ciotti wyraził przekonanie, że szeregowi działacze jego partii chcą sojuszu z ugrupowaniem Le Pen i Bardelli, nawet jeśli sprzeciwiają się temu jej wysocy rangą przedstawiciele. - Przestańmy stwarzać trochę sztuczne przeciwieństwa (...). Stawką jest to, aby jutro naprawiać kraj. W tym celu trzeba mieć większość (w parlamencie - red.) - oświadczył.
Po wypowiedzi Ciottiego dwójka wpływowych senatorów Republikanów - Sophie Primas i Jean-Francois Husson - poinformowała o swoim odejściu z partii. Przewodniczący Senatu Gerard Larcher, który również reprezentuje Republikanów, oświadczył, że Ciotti powinien podać się do dymisji. Już wcześniej, po doniesieniach medialnych o możliwym porozumieniu ze Zjednoczeniem Narodowym, kilku przedstawicieli ugrupowania zdystansowało się od takiego kroku.
Le Pen: "kordon sanitarny" zaczyna znikać
Przywódczyni skrajnej prawicy Marine Le Pen przyjęła z zadowoleniem ten "odważny wybór". W rozmowie z AFP oświadczyła, że "40 lat pseudokordonu sanitarnego, który doprowadził do przegranej w wielu wyborach, zaczyna znikać". Le Pen przez ostatnie lata prowadziła strategię "oddemonizowania" i normalizacji swojego ugrupowania.
Republikanie to ugrupowanie prawicowe, nawiązujące do tradycji gaullistowskiej. Dotąd nie zawierało sojuszy ze skrajną prawicą. Jego deputowani w minionych latach wspierali podczas najważniejszych głosowań rządzącą koalicję prezydencką, która nie miała większości w parlamencie.
Po deklaracjach Ciottiego minister gospodarki Bruno Le Maire, który sam przeszedł do obozu prezydenta Emmanuela Macrona właśnie z Republikanów, zaapelował o miejsce w większości prezydenckiej dla tych działaczy swojej dawnej partii, "którzy odmawiają kolaboracji".
ZOBACZ TEŻ: Oddech eurosceptyków na plecach i niepewna przyszłość. Podpowiadamy, na co zwrócić uwagę
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/ANDRE PAIN