Protesty tzw. pokolenia Z, czyli osób urodzonych między 1997 a 2012 rokiem, na Madagaskarze związane były z przerwami w dostawach energii i wody. - Przepraszamy, jeżeli członkowie rządu nie wykonali przypisanych im zadań - oświadczył prezydent w wystąpieniu nadanym przez krajową telewizję w poniedziałek. - Rozumiem gniew, smutek i trudności związane z brakiem wody i niedoborem elektryczności - powiedział prezydent. Zapowiedział utworzenie nowego rządu, do czasu jego sformowania zdymisjonowani ministrowie będą pełnić tymczasowo obowiązki szefów resortów.
Protesty na Madagaskarze
Protesty pod hasłem "Chcemy żyć, a nie przetrwać" rozpoczęły się w czwartek w stolicy kraju, Antananarywie, a z czasem objęły osiem miast. Po doniesieniach o rabunkach i aktach przemocy ogłoszono godzinę policyjną, a policja używała gumowych kul i gazu do rozproszenia protestujących.
W ocenie ONZ władze sięgnęły po zbędną przemoc. Zginęły co najmniej 22 osoby, a ponad 100 odniosło obrażenia. Resort spraw zagranicznych Madagaskaru zakwestionował te liczby, twierdząc, że są oparte na pogłoskach.
Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka Volker Tuerk oświadczył w poniedziałek, że reakcja sił bezpieczeństwa była "szokująca". Dodał, że są mu znane przypadki aresztowań, bicia zatrzymanych i używania wobec protestujących ostrej amunicji.
Protesty w Maroku
W tym samym czasie do jednych z największych antyrządowych manifestacji od lat doszło w Maroku, a na ulice również wyszli głównie przedstawiciele pokolenia Z. Do protestów doszło dwa dni z rzędu, w sobotę i niedzielę, w co najmniej 11 miastach kraju, w tym Rabacie, Marakeszu i Casablance.
Także w Maroku policja zareagowała rozpędzając tłum i zatrzymując uczestników zgromadzeń. Według informacji Marokańskiego Stowarzyszenia Praw Człowieka tylko w sobotę kilkadziesiąt osób zostało zatrzymanych, a niektóre miały zostać pobite. Część z nich wypuszczono w nocy. Wielu Marokańczyków, polityków i obrońców praw człowieka skrytykowało działania policji argumentując, że rozpędzanie pokojowych protestów stoi w sprzeczności z konstytucyjnymi gwarancjami wolności słowa i prawa do zgromadzeń - podaje portal "Morocco World News".
Protestujący sprzeciwiali się korupcji i wydawaniu pieniędzy przez rząd na międzynarodowe wydarzenia sportowe zamiast na system opieki zdrowotnej czy edukację. W tym przypadku chodzi m.in. o przygotowania do Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w 2030 roku, których rozgrywki mają się odbyć m.in. w Maroku. "Stadiony są, ale gdzie szpitale?" - krzyczeli demonstranci. CNN przypomina, że kraj na potrzeby tej imprezy wybuduje co najmniej trzy stadiony, a kolejnych kilka wyremontuje.
- Chcę nie tylko reformy systemu zdrowia i edukacji, chcę reformy całego systemu - powiedział 27-letni Youssef, który protestował w Casablance. - Chcę lepszych pensji, lepszej pracy, niskich cen i lepszego życia - dodał. "Morocco World News" wskazuje, że "protesty odzwierciedlają narastające frustracje wśród młodego pokolenia Marokańczyków, wynikające z ograniczonych możliwości zatrudnienia oraz pogarszającej się jakości usług publicznych".
Protesty pokolenia Z
Protesty w Maroku i Madagaskarze nie były napędzane przez żadną siłę polityczną czy związek zawodowy. Demonstracje nie miały wyraźnego przywódcy, a uczestnicy organizowali się w mediach społecznościowych.
CNN zauważa, że młodzi w tych krajach zainspirowali się niedawnymi protestami w Nepalu, kiedy przedstawiciele pokolenia Z wyszli na ulice z powodu wprowadzenia zakazu mediów społecznościowych, a ostatecznie protestowali przeciwko złej sytuacji gospodarczej, korupcji czy nepotyzmowi. Manifestacje te przerodziły się jednak w krwawe starcia z policją i doprowadziły do szybkiej zmiany rządu.
Autorka/Autor: pb // mm
Źródło: CNN, "Morocco World News", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: HENITSOA RAFALIA/EPA/PAP