Niektórzy mieszkańcy Lwowa porównywali masowy atak z wczoraj z początkiem tej wojny - mówił w rozmowie z TVN24 BiS Serhij Kiral, zastępca mera miasta. - Z tym, że jest duża różnica, że nie ma już tej paniki, nie ma strachu. Ludzie są spokojni - zastrzegł. Podkreślił, że "Lwów jest gotowy" na ewentualne kolejne rosyjskie ostrzały.
Były ukraiński parlamentarzysta, a obecnie zastępca mera Lwowa Serhij Kiral w rozmowie z TVN24 BiS opisywał sytuację w mieście po dwóch dniach rosyjskiego ostrzału. - Wczoraj sytuacja była dużo trudniejsza niż dzisiaj - przyznał. Przekazał, że we wtorek "były trzy ataki na te same obiekty przekazujące prąd do miasta". Mówił, że początkowo "około 35 procent miasta było bez prądu, były problemy z dostawami wody, ale teraz chyba wszystko jest w porządku".
Kiral mówił, że w poniedziałek nie było żadnych poszkodowanych, ale we wtorek ranna została jedna osoba. Otrzymała ona pomoc i jej życiu nic nie zagraża.
Wśród lwowian "nie ma już tej paniki, nie ma strachu"
Polityk przekonywał, że "Lwów jest gotowy" na ewentualne dalsze ostrzały. Ocenił też, że "teraz chyba Putin nie ma bardzo dużo opcji (Władimir - red.), chyba jest taka agonia, bo (Rosjanie - red.) przegrywają na froncie". Według niego dlatego właśnie agresorzy "zaczynają terroryzować, siać panikę wśród cywilów". - Ale to także im się nie udaje - dodał.
Zastępca mera miasta mówił też, że "niektórzy mieszkańcy (...) porównywali masowy atak z wczoraj z początkiem tej wojny". - Z tym, że jest duża różnica, że nie ma już tej paniki, nie ma strachu. Ludzie są spokojni. Nie było żadnych kolejek do stacji czy na przykład do bankomatów, czy sklepów - zastrzegł, dodając, że "po zakończeniu alarmu wszyscy wyszli na ulice".
- Jest taki spokój. Wszyscy rozumieją, że to chyba już początek końca Putina, putinowskiego reżimu i Rosji i że musimy wspólnie to wytrzymać. I jedyna możliwa reakcja na te ataki to jest jeszcze większe wsparcie (dla - red.) wojska - dodał.
Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24