Tajemnica MH370. 10 lat temu malezyjski boeing zniknął z radarów

Źródło:
New York Times, CNN, Reuters

Od równo dekady śledczy cywilni i wojskowi z kilku krajów, eksperci, dziennikarze, zawodowi poszukiwacze i amatorzy próbują rozwikłać największą zagadkę w historii lotnictwa. Co stało się z Boeingiem 777 do Pekinu z 239 osobami na pokładzie, z którym kontakt urwał się niedługo po starcie 8 marca 2014 roku? Mimo upływu 10 lat pozostają jedynie hipotezy.

Była dokładnie północ z 7 na 8 marca, kiedy na pokład stojącego na płycie lotniska w Kuala Lumpur (Malezja) Boeinga 777-200ER linii Malaysia Airlines - lot MH370 - zaczęli wchodzić pierwsi pasażerowie. Łącznie miejsca zajmuje 239 osób z 15 różnych krajów, w tym 227 pasażerów. 27 minut później maszyna dostaje zezwolenie na kołowanie, a po kolejnych 13 minutach wieża kontroli lotów zezwala na start.

ZOBACZ TEŻ: Mają na sumieniu 298 pasażerów malezyjskiego samolotu, teraz walczą w Ukrainie

Lot MH370 Malaysia Airlines. Ostatni kontakt

To, co dzieje się później, w szczegółach opisują przez kolejne lata media. Równo 42 minuty po północy (w Polsce był 7 marca, godz. 17.40 - red.) lot 370 do Pekinu startuje z pasa 32R. Po 19 minutach kapitan Zaharie Ahmad Shah informuje, że osiągnął poziom lotu 350, czyli wysokość przelotową około 11 tys. metrów. Jak pisze CNN o 1:19 samolot opuszcza malezyjską przestrzeń powietrzną i wkracza w przestrzeń powietrzną Wietnamu. Wtedy wypowiadane są ostatnie zarejestrowane słowa z kokpitu: "W porządku, dobranoc". Wypowiada je najprawdopodobniej drugi pilot, Fariq Abdul Hamid.

Dwie minuty później przestaje nadawać transponder samolotu - urządzenie automatycznie przesyłające na ziemię informacje pozwalające na zidentyfikowanie maszyny, a także o jej wysokości, prędkości i kursie. Między godz. 1:21 i 1:28 boeing zmienia kurs, a o godz. 1:30 MH370 znika z cywilnych radarów - maszyna jest wówczas nad Zatoką Tajlandzką, między Malezją a Wietnamem. Kolejny kontakt radarowy następuje o 2:15. Radar wojskowy namierza samolot nad wysepką Perak w Cieśninie Malakka - setki mil od właściwego kursu. Jak twierdzą linie Malaysia Airlines, o 2:40 dostają informację, że lotu MH370 nie ma na radarze.

Boeing 777 Malaysian Airlines PAP

Późniejsze wydarzenia są od dekady jedną z największych, o ile nie największą tajemnicą w historii lotnictwa. Dlaczego samolot zmienił kurs, co stało się z maszyną? Po latach niezwykle kosztownego śledztwa pytania nadal pozostają otwarte, a władze informują, że chcą wznowić poszukiwania.

Poszukiwania zaginionego samolotu Malaysian Airlines

Jak przypomina "The New York Times" początkowo poszukiwania prowadzono głównie z powietrza - wykonano 334 loty, obejmując ogromny obszar 4,4 mln kilometrów kwadratowych. Potem doszły do tego poszukiwania podwodne, prowadzone przez ekipy z Australii, Malezji i Chin, skąd pochodziło najwięcej pasażerów. Przeszukano niemal 120 tys. kilometrów kwadratowych dna oceanicznego (to więcej niż powierzchnia Bułgarii - red.). Zakończono je dopiero w 2017 roku, choć też nie do końca, bo pod presją rodzin działania nadal prowadził rząd Malezji.

O ile nie udało się znaleźć samego samolotu, na wybrzeżu kontynentalnej Afryki, a także Madagaskaru, Mauritiusa, wysp Réunion czy Rodrigues, znajdowano szczątki, które - jak się uważa - mają pochodzić z zaginionej maszyny. Łącznie jest ich około 20. Największy, wyrzucony na brzeg francuskiej wyspy Réunion, jest duży fragment skrzydła Boeinga 777, pochodzący prawdopodobnie z MH370. Jak pisze "The New York Times" w 2016 roku władze australijskie potwierdziły, że inny fragment skrzydła, wyrzucony na brzeg w Tanzanii, pochodzi z zaginionej maszyny - a można to stwierdzić dzięki numerom identyfikacyjnym.

Jeden z fragmentów, które zdaniem śledczych może pochodzić z MH370FAZRY ISMAIL/PAP/EPA

Zaginięcie samolotu MH370. Teorie - co się stało

Teorii na temat tego, co stało się z zaginioną maszyną jest wiele. Część z nich badano w trakcie śledztwa - jak brak paliwa, awaryjne lądowanie na morzu, utrata kontroli nad maszyną, czy porwanie. W obszernym raporcie opublikowanym po czterech latach poszukiwań też nie ma jasnej odpowiedzi, co mogło wydarzyć się na pokładzie.

Cytowany przez "Thr New York Times" Kok Soo Chon, szef zespołu ds. badania zdarzeń lotniczych, powiedział że dostępne dowody - jak ręczne zejście samolotu z kursu i wyłączenie transpondera - "nieodparcie wskazują" na "bezprawną ingerencję", co może sugerować, że samolot został porwany. W raporcie opisano też wszystkie osoby na pokładzie, w tym pilotów. Zbadano ich sytuację finansową, stan zdrowia, a nawet ton głosu mężczyzn w komunikatach radiowych, czy chód, gdy tego dnia szli do pracy. Nie wykryto żadnych nieprawidłowości - konkluduje "The New York Times".

W styczniu 2015 roku Malezja oficjalnie zakwalifikowała zaginięcie Boeinga 777 jako "wypadek", co otworzyło drogę do wypłat odszkodowań rodzinom ofiar.

Zniknięcie MH 370. Będzie nowe śledztwo?

Po 10 latach od zaginięcia Malezja jest skłonna wznowić dochodzenie w sprawie zniknięcia samolotu MH370 Malaysia Airlines. Mówił o tym w ostatni poniedziałek premier Anwar Ibrahim. - Przyjęliśmy stanowisko, że jeśli istnieją przekonujące dowody na to, że sprawę należy ponownie otworzyć, z pewnością chętnie ją ponownie otworzymy – powiedział na konferencji prasowej w Melbourne podczas szczytu Australii i grupy krajów Azji Południowo-Wschodniej ASEAN. - Cokolwiek trzeba zrobić, zrobimy - cytuje jego słowa Reuters.

ZOBACZ TEŻ: Władze proszą Interpol o pomoc w ściganiu stand-uperki. Chodzi o żart o zaginionym samolocie

Autorka/Autor:am

Źródło: New York Times, CNN, Reuters