"Leczyli się" wydzieliną żaby. Dwoje ludzi zmarło podczas rytuału kambo

Źródło:
BBC, Guardian
Zdejmowanie wydzieliny kambo z żaby amazońskiejShutterstock

Przed sądem w Nowej Południowej Walii toczą się rozprawy, mające na celu wyjaśnienie okoliczności śmierci dwojga Australijczyków. Natasha Lechner miała umrzeć z powodu "ostrego incydentu sercowego", Jarrad Antonovich - wskutek następstw spowodowanych ciężkimi wymiotami. Oba zgony nastąpiły wkrótce po zastosowaniu toksycznej wydzieliny żaby amazońskiej podczas rytuału kambo.

Do dramatycznych w skutkach wydarzeń doszło w północnym regionie Nowej Południowej Walii, który słynie między innymi z alternatywnych terapii. Jako prawdopodobną przyczynę śmierci Natashy Lechner wskazano "ostry incydent sercowy", Jarrad Antonovich miał umrzeć wskutek następstw spowodowanych ciężkimi wymiotami. Śledztwo w sprawie okoliczności śmierci dwojga ludzi wykazało, że brali udział w rytuale kambo.

Czym jest ceremonia kambo?

Kambo - inaczej sapo - to woskowata substancja zeskrobywana ze skóry żywej żaby Phyllomedusa bicolor. Gatunek ten można spotkać m.in. w dorzeczu Amazonki w Brazylii, Kolumbii, Boliwii i Peru. Płaz wydziela substancję jako mechanizm obronny - aby zabić lub ostrzec zwierzęta, które próbują go zaatakować.

Zdejmowanie wydzieliny kambo z żaby amazońskiejShutterstock

Rdzenni mieszkańcy Ameryki Południowej używali kambo od wieków, wierząc, że chroni przed nieszczęściem i poprawia umiejętności łowieckie. Obecnie jest to szamański rytuał, który według zwolenników oczyszcza organizm z toksyn, przywraca jasność umysłu i leczy wiele chorób. Podczas obrzędu na skórze jego uczestników powstają niewielkie oparzenia, a substancja jest nakładana na otwarte rany. To powoduje wzrost ciśnienia krwi, szybsze bicie serca i oczyszczanie organizmu poprzez wymioty lub wypróżnienia - a często jedno i drugie. Objawy mają różny stopień nasilenia, zwykle trwają do pół godziny.

Jak podkreśla BBC, nie ma badań potwierdzających rzekome korzyści zdrowotne rytuału kambo. Australijskie organy regulacyjne ds. zdrowia Therapeutic Goods Administration (TGA) zakazały jego stosowania w 2021 roku. Kambo zostało powiązane ze zgonami, drgawkami, niewydolnością wątroby i zawałami serca. Zostało zaliczone do kategorii 10, co oznacza najwyższą możliwą klasyfikację niebezpieczeństwa dla leków i chemikaliów.

ZOBACZ TEŻ: Obrzęki, omdlenia, silne wymioty. Czym jest ceremonia kambo?

Śmierć Natashy Lechner po rytuale kambo

Natasha Lechner zorganizowała ceremonię kambo 8 marca 2019 roku w swoim domu w Mullumbimby. Alternatywne metody leczenia miały pomóc 39-latce pokonać przewlekły ból pleców.

Obecna podczas rytuału Victoria Sinclair, która podczas procesu przedstawiła się jako "pedagog i terapeuta holistyczny", przyznała, że Lechner była jej "klientką", znały się od pięciu lat. Już wcześniej "trzy czy cztery razy" praktykowały kambo. Tym razem ceremonia rozpoczęła się około 10 rano. Prowadziła ją ​​Lechner, która właśnie ukończyła kurs podawania kambo.

Lechner najpierw nałożyła kambo Victorii Sinclair, wcześniej robiąc trzy małe oparzenia za pomocą kadzidełka na jej lewej łydce i na lewym uchu. Jak zeznała Sinclair podczas śledztwa, doświadczyła szybkiej i silnej reakcji, w tym skurczy macicy, które według niej "niekoniecznie były normalne". Następnie podała substancję Natashy Lechner, wcześniej robiąc na jej ciele pięć oparzeń. - (Natasha) dosyć szybko poczuła się słabo i położyła się w pozycji półregeneracyjnej - opowiadała Sinclair. - Potem usiadła, złapała mnie za ramię, po prostu spojrzała na mnie i powiedziała: "To nie jest dobre". Następnie zemdlała na siedząco.

Sinclair opisywała, że Lechner przed utratą przytomności mówiła szeptem, jej usta posiniały, ręce drżały, a oddech stał się ciężki. Podjęła resuscytację, ale nie miała telefonu ani numeru służb ratunkowych, by wezwać pomoc. Dopiero gdy współlokatorka Lechner wróciła do domu, wezwano karetkę. Raport z pogotowia pokazuje, że pierwsze wezwanie wykonano o godzinie 11:16, a karetka przyjechała pięć minut później. Wtedy już stwierdzono zgon. Jako przyczynę wskazano "ostry incydent sercowy".

Śmierć Jarrada Antonovicha po rytuale kambo

Jarrad Antonovich uczestniczył w sześciodniowym odosobnieniu w Kyogle, godzinę drogi w głąb lądu od Byron Bay, kiedy zastosował kambo. Cierpiał na choroby przewlekłe. Dwie dekady wcześniej w wypadku samochodowym doznał urazu mózgu, który spowodował u niego problemy z mówieniem i poruszaniem się.

Śledztwo przeprowadzone w minionym tygodniu wykazało, że w dniu śmierci, 16 października 2021 roku, 46-latek już rano wyglądał źle, po dziewięciu, dziesięciu godzinach nie był w stanie samodzielnie chodzić, a jego twarz i szyja były "niesamowicie spuchnięte".

Według ustaleń śledczych, wieczorem zażył również ayahuaskę - inny narkotyk, który oprócz wywoływania halucynacji często wywołuje ciężkie wymioty. O 23:30 mężczyzna stracił przytomność, co w końcu skłoniło kogoś do wezwania karetki.

Sanitariusze zeznali w Sądzie Koronera Nowej Południowej Walii, że gdy przybyli na miejsce, odbywała się tam jakaś "ceremonia". Uczestnicząca w niej kobieta oskarżyła ich o ingerowanie w "aurę" Antonovicha i próbowała ich wypędzić.

Nikt nie powiedział sanitariuszom, że Antonovich zastosował kambo lub ayahuaskę. Zamiast tego zasugerowano im, że cierpi na atak astmy. W rzeczywistości doszło do pęknięcia przełyku. Zgon miał nastąpić "wskutek następstw spowodowanych ciężkimi wymiotami".

Rodziny zmarłych pytają

Śledztwo w sprawie śmierci obu osób wykazało, że zarówno Natasha Lechner, jak i Jarrad Antonovich świadomie zwrócili się ku alternatywnym terapiom i przyjęli kambo dobrowolnie. Rodziny zmarłych pytają jednak o to, czy podczas "ceremonii" odpowiednio zadbano o bezpieczeństwo. Glen Antonovich, ojciec Jarrada, powiedział podczas śledztwa, że "coś się nie zgadza" i "nadal nie pasuje". Podkreślił, że na miejscu "nie było personelu medycznego, nie było ograniczania ryzyka".

W Australii toczy się debata na temat tego, czy zakazanie alternatywnych terapii lub leków rzeczywiście zwiększa bezpieczeństwo. Chociaż ayahuasca od dawna jest nielegalna, a kambo zostało zakazane w 2021 roku, "jeśli jest na nie popyt, ludzie nadal ich używają… i nie masz żadnego wglądu w to, co się dzieje; ani w korzyści, ani w szkody" - podkreślił w rozmowie z BBC Daniel Perkins, szef Medicinal Psychedelics Research Network w Melbourne.

ZOBACZ TEŻ: Kobieta zmarła po warsztatach. Śledztwo w sprawie kambo umorzone

Autorka/Autor:az

Źródło: BBC, Guardian

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock