Bieda, trudności w dostępie do żywności, lekarstw oraz szczepionek przeciw COVID-19. Z tych powodów w lipcu przez Kubę przetoczyła się fala protestów. Według szacunków Kubańskiego Obserwatorium do spraw Konfliktów wzięło w nich udział co najmniej 187 tysięcy osób.
Według opublikowanych w środę szacunków Kubańskiego Obserwatorium ds. Konfliktów (OCC) w sumie w lipcu osoby niezadowolone z polityki władz w Hawanie zorganizowały na Kubie 584 manifestacje. To ogromny wzrost zarówno liczby protestów, jak i liczby ich uczestników w stosunku do czerwca, kiedy na wyspie odbyło się 249 akcji protestacyjnych z udziałem zaledwie 1600 osób.
Kubańskie media informują, że wiele matek młodych opozycjonistów otrzymuje w ostatnich dniach pogróżki od służb bezpieczeństwa w związku z antyrządowymi nastrojami na wyspie. Zgodnie ze świadectwami kobiet reżim w Hawanie grozi ich dzieciom aresztowaniami, jeśli te przyłączą się do ulicznych protestów.
Brak doniesień o liczbie aresztowanych
Inne niezależne portale, Periodico Cubano i CiberCuba, donoszą, że sprawy dotyczące określonych uczestników lipcowych demonstracji na wyspie znajdują "szczęśliwe rozwiązanie", jeśli są szeroko nagłaśniane przez internet.
W dalszym ciągu brak precyzyjnych informacji na temat liczby osób aresztowanych podczas lipcowych protestów. W sobotę organizacja Kubańskie Obserwatorium Praw Człowieka (OCDH) podała, że po lipcowych protestach uwięzionych lub zaginionych jest co najmniej 906 osób. Zaznaczyła jednak, że liczba ta może być większa.
Protesty na Kubie, które wybuchły 11 lipca, miały związek z nasilającą się biedą i trudnościami w dostępie do żywności, lekarstw oraz szczepionek przeciw COVID-19. Choć miały pokojowy charakter, zostały spacyfikowane przez siły bezpieczeństwa i oddziały policji, której liczni funkcjonariusze wmieszali się w tłum, udając cywilów.
Źródło: PAP