Ksiądz Wiktor Wąsowicz, który jest dziekanem w Doniecku, został uprowadzony przez prorosyjskich separatystów. - Księdzu udało się do mnie zadzwonić i o tym powiedzieć. Teraz nie wiemy, gdzie się znajduje - potwierdził na antenie TVN24 Biznes i Świat ks. Mikołaj Pilecki z Doniecka.
Duchowny miał zostać zatrzymany na posterunku kontrolnym niedaleko Gorłówki w obwodzie donieckim. Jechał odprawić mszę.
Ks. Wąsowicz w przeszłości często podróżował po wschodniej Ukrainie i wielokrotnie przekraczał punkty kontrolne wzniesione przez separatystów.
Jak relacjonował z Kijowa Aleksander Przybylski, ks. Wąsowicz miał pod sobą kilka parafii: m.in. Artiomowsk, Jenakijewe, Makiejewkę i Gorłówkę.
Według nieoficjalnych informacji, we wtorek minął trzy takie kontrole, na czwartej zabrano mu dokumenty i zatrzymano. Separatyści wywieźli go w nieznanym kierunku.
"Kontakt się urwał"
O uprowadzeniu poinformował sam ks. Wąsowicz, dzwoniąc do ks. Pileckiego, ale potem kontakt z nim się urwał. Do zdarzenia doszło ok. godz. 11 polskiego czasu.
Ksiądz Pilecki poinformował w rozmowie z TVN24 Biznes i Świat, że były polski konsul w Doniecku (konsulat kilka tygodni temu został ewakuowany z całą załogą - red.) zaoferował swoją pomoc i "jest w kontakcie z ministerstwem spraw zagranicznych" w Warszawie.
Porwany w Doniecku ksiądz jest obywatelem Ukrainy. Rola Polski i jej instytucji w tej sprawie drugoplanowa i pomocnicza.
— Marcin Wojciechowski (@maw75) lipiec 16, 2014
Informację o porwaniu potwierdziło polskie MSZ. Jego rzecznik, Marcin Wojciechowski poinformował jednak, że ksiądz "nie jest polskim obywatelem, a ma polskie korzenie", dlatego rola resortu w jego zlokalizowaniu i uwolnieniu jest "drugoplanowa".
We wtorek wieczorem o tym, że ks. Wiktor Wąsowicz jest Ukraińcem o polskich korzeniach, mówił ks. Pilecki. Jako pierwsze informację o uprowadzeniu podało Polskie Radio.
Autor: adso\mtom/zp / Źródło: TVN24 BiS, Polskie Radio