Krwawa rozprawa - 34 zabitych


Do 34 wzrosła liczba osób, które zginęły w piątek z rąk armii w mieście Hama na zachodzie Syrii. W całym kraju trwają wielotysięczne protesty antyrządowe. W kilku regionach odłączono internet, by uniemożliwić umieszczanie w sieci filmów z demonstracji.

Jak poinformował dyrektor Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, Rami Abdel Rahman, w mieście tym demonstrowało kilkadziesiąt tysięcy ludzi, kiedy nagle siły bezpieczeństwa zaczęły strzelać do manifestantów. Według niego, jest to "największy protest od początku ruchu kontestacji władzy" prezydenta Baszara el-Asada. Demonstracje rozpoczęły się w całym kraju w połowie marca. - Są również ranni. Liczba ofiar śmiertelnych może wzrosnąć - powiedział Rahman agencji Reutera.

Artylerią w uciekających

Tymczasem agencja AP pisze, że w oblężonym od pięciu dni mieście Rastan na zachodzie kraju w piątek siły rządowe zabiły co najmniej dwie osoby. Według Lokalnych Komitetów Koordynacyjnych, które dokumentują protesty społeczne przeciwko prezydentowi Asadowi, oddziały rządowe strzelały w piątek do uciekających z Rastanu ludzi. Strzelano ostrą amunicją, używając m.in. artylerii.

Od niedzieli, czyli dnia rozpoczęcia krwawej operacji wojskowej w regionie, w Rastanie i pobliskiej Talbisie zginęły 74 osoby - pisze AP.

"Nie dla dialogu z zabójcami dzieci"

Wielu Syryjczyków po piątkowych modłach wyszło na ulice w odpowiedzi na apel opozycji, która wzywała do marszów upamiętniających prawie 30 dzieci zabitych podczas trwającego od połowy marca powstania.

W leżącej na południu kraju Darze, gdzie 10 tygodni temu rozpoczęły się protesty, ludzie przeszli przez starówkę, skandując: "Nie dla dialogu z zabójcami dzieci". W środę prezydent Asad ogłosił utworzenie organu na rzecz rozpoczęcia dialogu narodowego w kraju.

Protestują w całym kraju

Zdaniem obrońcy praw człowieka Mustafy Ossy, co najmniej 5 tys. osób demonstruje w mieście Al-Kamiszli na północnym wschodzie kraju, przy granicy z Turcją. Według innych działaczy praw człowieka, ok. 10 tys. ludzi uczestniczy w proteście w pobliskiej wsi Amuda. Według Rahmana, duża demonstracja odbywa się także w Idlibie, na północnym wschodzie.

Obrońcy praw człowieka informują też o wielotysięcznych protestach m.in. na obrzeżach Damaszku, w nadmorskim Banijas, w Hims w centrum kraju oraz Deir ez-Zor na północnym wschodzie. Według mieszkańca tego ostatniego miasta, siły bezpieczeństwa użyły ostrej amunicji, by rozpędzić protest.

W Damaszku i portowej Latakii władze odcięły połączenie internetowe, najprawdopodobniej by uniemożliwić uczestnikom protestów umieszczanie filmów z krwawo tłumionych demonstracji - informują działacze i mieszkańcy.

Umieszczony w minionym tygodniu na YouTubie i Facebooku film przedstawiał okaleczone w wyniku tortur ciało 13-letniego chłopca. Wielu uczestników ostatnich demonstracji niosło portrety chłopca, który stał się symbolem ruchu kontestacji władzy.

Ponad 1000 ofiar

Trwające od 18 marca w Syrii protesty społeczne są najpoważniejszym jak dotąd politycznym wyzwaniem dla prezydenta Asada, który w 2000 roku przejął najwyższy urząd w państwie po swym zmarłym ojcu Hafezie el-Asadzie, sprawującym dyktatorskie rządy przez 30 lat.

Reżim tłumi protesty siłą, przy użyciu wojska i czołgów, nie reagując na głosy oburzenia z zagranicy i międzynarodowe sankcje nałożone na najważniejszych funkcjonariuszy państwowych. Jak się szacuje, dotychczasowe represje pociągnęły za sobą ponad tysiąc ofiar śmiertelnych.

Źródło: PAP, Reuters