Szefowie dyplomacji państw Ligi Arabskiej, którzy w czwartek spotkali się w Egipcie w Szarm el-Szejk, przyjęli projekt rezolucji zezwalającej na powołanie wspólnych sił szybkiego reagowania - poinformowała egipska telewizja państwowa.
Decyzja o utworzeniu wspólnych sił szybkiego reagowania zapadła w dniu, w którym samoloty bojowe Arabii Saudyjskiej i jej arabskich sojuszników zaatakowały w Jemenie pozycje szyickiej milicji Huti, walczącej o obalenie prezydenta Abd ar-Rab Mansura al-Hadiego. Jak komentuje agencja AFP, operacja w Jemenie przyśpieszyła decyzję o powołaniu arabskiej formacji.
- Po raz pierwszy utworzona zostanie siła (szybkiego reagowania), która będzie działała w imieniu wszystkich państw arabskich - powiedział dziennikarzom szef Ligi Arabskiej Nabil al-Arabi, który nazwał to "historyczną decyzją".
Szybka interwencja
Zadaniem arabskich sił będzie podejmowanie szybkich interwencji w sytuacjach, w których zagrożone będzie któreś z arabskich państw oraz zwalczanie terrorystów.
Ministrowie, którzy podjęli tę decyzję, poprosili Ligę Arabską o skoordynowanie - w ciągu miesiąca - z szefami sztabów poszczególnych krajów działań prowadzących do sformowania takich sił.
Interwencja bez wsparcia USA
Reuters podkreśla, że Arabia Saudyjska zainicjowała operację w Jemenie bez militarnego wsparcia swego ważnego sojusznika, czyli Stanów Zjednoczonych.
Wcześniej w czwartek Liga Arabska oznajmiła, że "w pełni popiera" interwencję w Jemenie, co zdaniem ekspertów dowodzi, że operację tę podjęto po gruntownych konsultacjach z państwami regionu.
W Jemenie walka o władzę między Hadim a ugrupowaniem Huti trwa od kilku miesięcy. Huti są wspierani przez szyicki Iran, a prezydent Hadi przez kraje Zatoki Perskiej, w tym sunnicką Arabię Saudyjską.
Autor: asz / Źródło: PAP