Boris Johnson poinformował, że przechodzi rutynowe badania w związku z objawami koronawirusa, ale jest w dobrym humorze. Brytyjski premier dodał, że pozostaje w kontakcie ze swoimi współpracownikami.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
"Za radą mojego lekarza, ubiegłej nocy poszedłem do szpitala na rutynowe badania, ponieważ nadal odczuwam objawy koronawirusa. Jestem w dobrym humorze i pozostaję w kontakcie z moim zespołem, pracujemy razem nad zwalczaniem tego wirusa i zapewnianiem wszystkim bezpieczeństwa" - napisał w poniedziałek w mediach społecznościowych Johnson. "Chciałbym podziękować wszystkim wspaniałym pracownikom NHS (publicznej służby zdrowia - red.), którzy opiekują się mną i innymi w tym trudnym czasie. Jesteście tym, co w Wielkiej Brytanii najlepsze" - dodał.
Niektóre objawy choroby nie ustąpiły
W niedzielę wieczorem Johnson trafił do publicznego St. Thomas' Hospital i w związku z utrzymującą się gorączką, która jest efektem zakażenia koronawirusem, został tam na noc. Jak zapewniło jego biuro, premier udał się do szpitala zapobiegawczo i przechodzi rutynowe badania. "The Times" ujawnił jednak w poniedziałek, że Johnsonowi po przybyciu do szpitala podano tlen. Zarazem gazeta potwierdziła też, że nie było to nagłe wezwanie i premier nie został przywieziony karetką.
CZYTAJ RAPORT TVN24.PL: KORONAWIRUS - NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE
27 marca Johnson poinformował na Twitterze, że ma łagodne objawy koronawirusa i zgodnie z zaleceniami medycznymi będzie się izolował przez siedem dni. Zapewnił zarazem, że cały czas będzie kierował pracami rządu poprzez wideokonferencje. W piątek jednak zamieścił następne nagranie, w którym wyjaśnił, że choć upłynęło już zalecane przez lekarzy siedem dni, nadal pozostanie w izolacji, gdyż niektóre objawy choroby - czyli podwyższona temperatura - nie ustąpiły. Zapewnił, że nadal są to łagodne objawy.
Autorka/Autor: kz/kab
Źródło: PAP