Spadek PKB w Niemczech sięgnie 6,5 procenta, dotknięte kryzysem ekonomicznym są także Wielka Brytania i Francja - o tym piszą w piątek media na świecie. Dużo uwagi poświęcają także napiętym stosunkom na linii Chiny-USA i ich polityczno-gospodarczym skutkom. Przegląd zagranicznej prasy przygotował Jacek Stawiski, redaktor naczelny TVN24 BiS.
Wielka Brytania zmierza w kierunku największej od ponad…. 300 lat recesji gospodarczej – alarmuje "Financial Times". Spadek PKB rzędu 14 proc. wydaje się czymś wręcz nieprawdopodobnym, ale szacowny dziennik finansowy cytuje analizę Banku Anglii, który dodatkowo podaje inne ponure dane: wydatki gospodarstw domowych w ostatnich tygodniach spadły o jedną trzecią, a do przyszłego roku bezrobocie w Wielkiej Brytanii, mimo znaczących pakietów ratunkowych dla gospodarki, sięgnie nawet 9 procent.
"Financial Times" wskazuje też w raporcie Banku Anglii wieści pozytywne – prognozy na najbliższe lata przewidują, że pokonanie pandemii oznaczać będzie szybkie odbicie w gospodarce.
Kryzys ekonomiczny w Niemczech i Francji
Niemiecka telewizja ARD analizuje z kolei sytuację gospodarczą w Niemczech i Francji. W RFN spadek eksportu, który napędza gospodarkę, jedynie w marcu wyniósł prawie 12 procent, czyli najwięcej od czasów zjednoczenia Niemiec w 1990 roku. Co czwarta firma w Niemczech miała o połowę niższe obroty. Spadek PKB w Niemczech ma sięgnąć 6.5 procent i to także jest wartość historyczna, ale - jak oceniają ekonomiści -Niemcy stosunkowo najlepiej spośród dużych państw Unii Europejskiej poradzą sobie z gospodarczymi skutkami pandemii. Zadłużenie kraju wzrośnie do 69 procent PKB, ale we Francji sięgnie 115 procent PKB, a w Grecji 200 procent PKB. Niepokój polityków i ekspertów budzi powiększający się rozdźwięk ekonomiczny między Niemcami a Francją, co może mieć duży, negatywny wpływ na całą UE.
Francja obecnie zadłuża się coraz bardziej, dotychczasowa pomoc finansowa dla pracowników kosztowała budżet już 25 miliardów euro i cały czas rośnie. Francuski prezydent zapowiedział w dobie walki z pandemią, że władze "upaństwowią" wypłacanie pensji zatrudnionym, aby ratować ich przed biedą i bezrobociem. Ale taki program jest oczywiście bardzo kosztowny dla kraju, który od lat boryka się z dużymi napięciami społecznymi.
Napięte stosunki na linii Chiny-USA
Swoje poważne kłopoty ekonomiczne przeżywają obecnie Chiny, które ogłosiły oficjalnie, że etap pandemii COVID-19 mają za sobą. Telewizja CNN ocenia, że w Chinach na skutek zastoju w gospodarce pracę straciło lub straci około 80 milionów ludzi, a wkrótce na rynku pojawi się dodatkowy 9 mln absolwentów szkół i uczelni, poszukujących pracy.
CNN wskazuje, że te dane są dowodem na największe spowolnienie gospodarcze w Chinach od końca epoki rządów dyktatora Chin komunistycznych Mao Tse Tunga i od rozpoczęcia procesu reform rynkowych.
Cały czas w światowych mediach dużo mówi się i pisze o narastającej konfrontacji, póki co werbalnej i propagandowej, między Waszyngtonem a Pekinem. Władze amerykańskie oskarżają Chiny o to, że na skutek wydostania się koronawirusa z laboratorium w chińskim Wuhanie i na skutek chińskiej polityki kłamstw i zatajania prawdy, świat musi mierzyć się z pandemią, a gospodarka światowa przeżywa największe trudności od dziesięcioleci. Chiny odpowiadają własną propagandą, która obwinia Amerykę za spowodowanie pandemii.
Niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" obawia się, że najgorsze w stosunkach chińsko-amerykańskich, czyli konflikt zbrojny, jest do wyobrażenia. Niedawno zachodnie media cytowały raport jednego z chińskich ośrodków analitycznych, który stwierdzał, że wojna między Waszyngtonem a Pekinem jest do pomyślenia. Coraz częściej w analizach na temat stosunków chińsko-amerykańskich nawiązuje się do lat bezpośrednio po zakończeniu II wojny światowej, kiedy rozpoczęła się "zimna" konfrontacja Ameryki ze stalinowskim Związkiem Sowieckim.
Korespondentka dziennika "Frankfurter Allgemeine" w Pekinie opisuje, że zachodni dziennikarze w chińskiej stolicy otrzymują telefony od "wysoko postawionych" osób, które tłumaczą im, że to Amerykanie wyprodukowali koronawirusa. W chińskiej telewizji rządowej pojawiają się wprost pytania, co wydarzyło się w laboratorium broni biologicznej w stanie Maryland.
"Economist": Tajwan może być ofiarą amerykańsko-chińskiego konfliktu
Brytyjski tygodnik "Economist" ocenia wprawdzie, że ryzyko konfliktu zbrojnego między Chinami a Stanami Zjednoczonymi jest bardzo małe, ale w najbliższym czasie należy się liczyć z nasileniem konfliktów handlowych, technologicznych i wywiadowczych.
Dwie największe gospodarki świata – amerykańska i chińska – które od lat były ściśle powiązane ze sobą, dzisiaj są na drodze do rozdzielenia. Ofiarą tego kryzysu może być Tajwan – ocenia "Economist". Tajwan jako państwo-wyspa, oficjalnie noszące nazwę Republika Chińska, jest blisko związane ze Stanami Zjednoczonymi i Zachodem, a przez Pekin zazdrośnie uważane za jedną z prowincji komunistycznej Chińskiej Republiki Ludowej. Jak pisze "Economist", scenariusze wojen na Dalekim Wschodzie zakładają właśnie inwazję chińską na Tajwan. W dobie napięć z Pekinem prezydent Donald Trump zezwolił zastępcy sekretarza ds. zdrowia na wzięcie udziału w wideokonferencji z wicepremierem Tajwanu na temat pandemii COVID-19, co na pewno nie spodoba się Pekinowi.
Z kolei we francuskim tygodniku "Le Point" brytyjski historyk Niall Ferguson ocenia, że obecna zimna wojna może być zdrową konkurencją między Zachodem a Chinami w dziedzinie choćby sztucznej inteligencji. Taka konkurencja pozwoli także znaleźć szczepionkę na COVID-19. Ferguson uważa, że Zachód ma swoje atuty w zimnej konfrontacji z Chinami, choćby fakt, że Ameryka jest w stanie do siebie ściągnąć naukowców z całego świata, a Chiny muszą polegać jedynie na własnych zasobach ludzkich. Także Europa może konkurować z chińskim potentatem technologii 5G, mając u siebie takie koncerny, jak Ericsson czy Nokia. Odnosząc się do sytuacji w Unii Europejskiej, słynny historyk brytyjski ocenia, że po wyjściu Wielkiej Brytanii ze wspólnoty, UE będzie silniejsza. Pandemia pokazała jednocześnie, że Europa nie była państwem federalnym, a osiągnięcia integracji, jak swoboda poruszania się, mogą zostać cofnięte i odwołane.
Źródło: TVN24 BiS