Koronawirus zaatakował, gdy nabierała tempa Zimna Wojna 2. Pandemia wzmocniła rywalizację potęg

Źródło:
tvn24.pl

O tym, że koronawirus wpływa nie tylko na układ oddechowy, pisze amerykańska prasa, podsumowując dotychczasowe ustalenia lekarzy z całego świata. Brytyjczycy analizują polityczne i ekonomiczne skutki epidemii. Media zastanawiają się też, jaki wpływ obecny kryzys wywrze na rywalizację USA z Chinami, nazywaną Zimną Wojną 2. Przegląd prasy zagranicznej przygotował Jacek Stawiski, redaktor naczelny TVN24 BiS.

Raport tvn24.pl: Koronawirus - najważniejsze informacje

Lekarze na całym świecie zaobserwowali, że nowy koronawirus atakuje nie tylko płuca, ale także serce, nerki, wątrobę i jelita. Te niepokojące informacje podsumowuje "Washington Post". Według gazety, spośród pacjentów skierowanych na intensywną terapię w Wuhanie oraz w Nowym Jorku, od 15 do 30 procent ma uszkodzone nerki.

Zaobserwowano również, że wirus powoduje arytmię serca oraz zapalenie mięśnia sercowego, co może doprowadzić do zawału serca. "Washington Post" pisze też, że lekarze zastanawiają się nad utratą węchu i smaku przez zainfekowanych. Te nietypowe objawy występują najczęściej, zanim pojawią się symptomy COVID-19 i mogą być dobrym sygnałem alarmowym.

Czy nosicieli koronawirusa można namierzać identyfikując u nich problemy z węchem? Doktor Ernest Kuchar odpowiada
Czy nosicieli koronawirusa można namierzać identyfikując u nich problemy z węchem? Doktor Ernest Kuchar odpowiadaTVN24

Po kilku miesiącach występowania nowej choroby na świecie wiadomo już, że koronawirus może zaatakować także wątrobę oraz układ trawienny, potęgować problemy skórne oraz funkcjonowanie innych organów i układów ludzkiego organizmu.

"New Scientist" opisuje przypuszczenia badaczy, że po przechorowaniu COVID-19 pacjenci mogą cierpieć na zespół przewlekłego przemęczenia, który powoduje między innymi bóle mięśni i stałe przemęczenie. Takie objawy miało kilkudziesięciu mieszkańców kanadyjskiego Toronto, gdzie w latach 2002-2003 pojawił się wirus SARS-1. Obecny, określany często jako SARS-2, może powodować podobne skutki – pisze "New Scientist".

CZYTAJ TAKŻE: Wstępne analizy z Wuhanu: SARS-CoV-2 może wpływać na układ nerwowy i mięśnie szkieletowe>>>

Koronawirus w Nowym JorkuEPA/Alba Vigaray

Każdy stan wprowadza własne zasady

Media amerykańskie codziennie opisują dramatyczną sytuację w szpitalach wielu miast i regionów Stanów Zjednoczonych, gdzie rozwija się epidemia COVID-19. I tak "Washington Post" informuje, że do 9 kwietnia w USA koronawirusem zakaziło się 9 tys. lekarzy i pracowników personelu medycznego. 27 spośród nich zmarło.

"New York Times" krytykuje administrację rządową za porażkę w organizowaniu powszechnych testów na obecność koronawirusa. W Senacie Partia Demokratyczna zgłosiła projekt, aby 30 mld dolarów z pakietu pomocowego dla gospodarki przeznaczono na opłacenie badań. Demokraci argumentują, że powinien zostać wprowadzony federalny system testowania, ponieważ obecnie każdy ze stanów wprowadza własny system i własne zasady.

Podejrzenia pod adresem wuhańskiego laboratorium

Telewizja CNN, powołując się na przedstawicieli wywiadu i agend rządowych odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa, informuje, że służby amerykańskie badają podejrzenia, jakoby koronawirus powstał w jednym z chińskich laboratoriów w Wuhanie. CNN podkreśla, że rozpatrywane są różne wersje dotyczące pochodzenia wirusa i że jego pojawienie nie musi się wiązać z programem badań nad bronią biologiczną.

Analizowane są możliwości, że ktoś w laboratorium w Wuhanie zakaził się przez przypadek albo z powodu złych procedur bezpieczeństwa, a potem ta osoba zainfekowała innych.

Szef połączonych sztabów armii amerykańskiej generał Mark Milley zapowiedział, że armia poważnie rozpatrzy różne doniesienia na temat Wuhanu i genezy wirusa.

Co po pandemii?

Na łamach brytyjskiego "Spectatora" brytyjski historyk Niall Ferguson, autor wielu znakomitych książek o historii świata, ocenia globalne konsekwencje pandemii. Jak pisze, koronawirus pojawił się w momencie, gdy nabierała tempa Zimna Wojna 2, czyli rywalizacja chińsko-amerykańska. W tej zimnej wojnie do tej pory wielu sojuszników Ameryki, w tym Unia Europejska, chciało stać z boku.

Pandemia zamiast wygasić, wzmocniła rywalizację obu potęg. Ferguson wątpi, że chińska strona, pokazująca się jako zwycięska w walce z chorobą, rzeczywiście okaże się zwycięzcą. Kraj Środka może popaść w kłopoty ekonomiczne, a władza Xi Jinpinga nie jest wcale pewna. Kłopoty będą mieć również Stany Zjednoczone, między innymi dlatego, że agencje rządu federalnego zawiodły w czasie kryzysu. Generalnie, ocenia Ferguson, tego typu kryzysy nie są dobre dla imperiów, natomiast lepiej radzą sobie z nimi mniejsze organizmy państwowe. Kiedyś na czele ligi państw najlepiej przygotowanych do pandemii były Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. Dzisiaj tak nie jest, a liga najlepszych powinna zaczynać się od takich państw, jak Izrael, Singapur, Nowa Zelandia, Tajwan, Hongkong czy Islandia.

Nawiązując do politycznych skutków epidemii COVID-19 w samych Chinach, "New York Times" pisze o fali ksenofobii i nacjonalizmu chińskiego. To wynik poczucia dumy z pokonania choroby i niechęci do cudzoziemców, którzy - w ocenie Chińczyków - albo przywlekają chorobę z powrotem, albo nie radzą sobie z jej skutkami u siebie. Nowojorski dziennik pisze, że w północnych Chinach w jednej z restauracji wywieszono wielki plakat, na którym wyrażono radość z powodu amerykańskich kłopotów z pandemią. W niektórych sklepach czy siłowniach Pekinu i Szanghaju nie obsługiwano cudzoziemców. Ofiarą ksenofobii i rasizmu padali także czarnoskórzy obywatele państw afrykańskich, których wyrzucano z hoteli na wieść, że gdzieś w Chinach kilku Nigeryjczyków było zakażonych.

Przepustka za przeciwciała?

Telewizja CBS informuje o planach wprowadzenia we Włoszech szeroko zakrojonych testów na obecność w organizmach przeciwciał, co miałoby świadczyć o nabyciu odporności na koronawirusa po stosunkowo łagodnym przebiegu choroby. Ma to stanowić, zdaniem polityków włoskich, pierwszy krok na drodze do przywracania normalności społecznej i gospodarczej kraju. Osoby, u których stwierdzono przeciwciała, dostawałyby "przepustki" do pracy i do poruszania się w przestrzeni publicznej. Ale jak podaje CBS, włoscy lekarze nie są przekonani, na ile stwierdzenie obecności przeciwciał daje rzeczywistą gwarancję odporności na nową chorobę.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO

Autorka/Autor:Jacek Stawiski, TVN24 BIS//rzw

Źródło: tvn24.pl

Tagi:
Raporty: