Przywódca Korei Płn. Kim Dzong Un wyraził chęć rychłego spotkania z prezydentem USA Donaldem Trumpem oraz szybkiego przeprowadzenia całkowitej denuklearyzacji, by skupić się na rozwoju gospodarczym kraju – przekazał prezydent Korei Południowej Mun Dze In.
- Przewodniczący Kim wyraził życzenie szybkiego zakończenia całkowitej denuklearyzacji i skupienia się na rozwoju gospodarczym - powiedział południowokoreański prezydent na konferencji prasowej w Seulu, po powrocie z trzydniowego szczytu z Kimem w Pjongjangu. - (Kim) powiedział, że ma nadzieję, iż (sekretarz stanu USA) Mike Pompeo wkrótce odwiedzi Koreę Północną, a drugi szczyt (Kima) z Trumpem odbędzie się w niedalekiej przyszłości, by przyspieszyć proces denuklearyzacji - dodał. Podczas spotkania w Pjongjangu przywódcy obu Korei podpisali wspólne oświadczenie, w którym Kim zobowiązał się do konkretnych kroków w kierunku likwidacji programu zbrojeń jądrowych pod warunkiem, że USA odwzajemnią to "analogicznymi środkami" zgodnymi z deklaracją podpisaną po pierwszym szczycie Trump-Kim, który odbył się w czerwcu w Singapurze. Na konferencji prasowej Mun ujawnił, że Kim poprosił go o przekazanie Trumpowi wiadomości od niego, która dotyczy kwestii nuklearnej. Kancelaria Muna informowała wcześniej, że ma się on spotkać z Trumpem w poniedziałek 24 września w kuluarach Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku.
Przełamać impas
Głównym celem wizyty Muna w Pjongjangu było przełamanie impasu w negocjacjach nuklearnych na linii Pjongjang-Waszyngton. Po ogłoszeniu wspólnego oświadczenia szef amerykańskiej dyplomacji oznajmił, że jego kraj jest gotowy do natychmiastowego wznowienia rozmów z Koreą Północną, by przeprowadzić denuklearyzację do stycznia 2021 roku.
Kim wielokrotnie deklarował w tym roku skłonność do rezygnacji z broni jądrowej, m.in. na dwóch wcześniejszych spotkaniach z Munem oraz na historycznym szczycie z Trumpem w Singapurze. Późniejsze negocjacje w sprawie szczegółów denuklearyzacji nie przyniosły jednak spodziewanych rezultatów, a Trump odwołał niedawno z tego powodu wizytę Pompeo w Pjongjangu. W podpisanym w środę dokumencie Kim wyraził jednak gotowość do podjęcia konkretnych kroków w kierunku denuklearyzacji, m.in. do zamknięcia ośrodka badań jądrowych w Jongbjon. Zobowiązał się też do permanentnego demontażu ośrodka testów silników rakietowych i wyrzutni rakiet w Tongczang-ri przy udziale międzynarodowych obserwatorów, choć w oświadczeniu nie określono zasad tej obserwacji. Według Muna obietnica wpuszczenia zagranicznych ekspertów oznacza, że Korea Północna zgodziła się zlikwidować tę placówkę w sposób "nieodwracalny i możliwy do zweryfikowania". We wspólnym oświadczeniu nie napisano konkretnie, jakich kroków Korea Północna oczekuje w odpowiedzi od USA. Wspomniano jedynie, że mają to być "analogiczne środki zgodne z duchem wspólnego oświadczenia ze szczytu Korea Płn.-USA z 12 czerwca". Podczas czerwcowego spotkania z prezydentem Trumpem północnokoreański przywódca zadeklarował gotowość do denuklearyzacji w zamian za obietnicę udzielenia przez USA gwarancji bezpieczeństwa dla jego kraju. Trump ogłosił wówczas wstrzymanie wspólnych amerykańsko-południowokoreańskich manewrów wojskowych, które od dawna irytowały Pjongjang. Władze w Pjongjangu naciskały na złagodzenie międzynarodowych sankcji gospodarczych, nałożonych na Koreę Północną w związku z jej zbrojeniami. USA żądają jednak, by reżim Kima przeprowadził najpierw "całkowitą, nieodwracalną i możliwą do zweryfikowania" denuklearyzację.
Autor: tmw//now / Źródło: PAP