Sąd w Seulu ukarał w czwartek grzywną południowokoreańską aktywistkę, która protestowała przed ambasadą Japonii przeciwko wzbudzającemu kontrowersje porozumieniu w sprawie kobiet wykorzystywanych przez Japończyków podczas II wojny światowej.
Obserwatorzy zwracają uwagę, iż ukaranie demonstrantki może być oznaką zmiany nastawienia Seulu wobec Tokio w kwestii rewizji dzielących oba kraje od ponad siedmiu dekad, jakie upłynęły od II wojny światowej.
Protest przeciwko porozumieniu z Tokio
Aktywistka Kim Sam została ukarana grzywną w wysokości 2 milionów wonów (czyli w przeliczeniu ponad 6,5 tysiąca złotych) za wdarcie się na teren ambasady Japonii w Seulu w grudniu 2015 roku. Wraz z grupą studentów, którym przewodziła, protestowała przeciwko przyjęciu porozumienia kończącego według Tokio kwestie roszczeń kobiet wykorzystywanych przez żołnierzy cesarskiej armii podczas wojny.
Zbrodnie Japończyków popełnione podczas II wojny na narodzie koreańskim
Sprawa tak zwanych kobiet do towarzystwa dzieli oba kraje od ponad siedmiu dekad. Seul uważa, że Tokio dotychczas niedostatecznie przeprosiło za zbrodnie popełnione podczas wojny na koreańskim narodzie. Tokio z kolei zamyka temat dalszych negocjacji w tej kwestii, uznając porozumienie z 2015 roku za ostateczne.
Protesty odbywają się w każdą środę
Japonia przekazała południowokoreańskiej fundacji zajmującej się odszkodowaniami dla ofiar kwotę miliarda jenów (czyli w przeliczeniu ponad 33 miliony złotych). W Seulu od początku 1992 roku co środę przed japońską ambasadą odbywa się protest przeciwko okrutnemu traktowaniu koreańskich kobiet przez japońską armię.
Autor: arw//now / Źródło: PAP