Z opublikowanego w czwartek sondażu wynika, że choć większość Szkotów nadal opowiada się za niepodległością, poparcie dla niej wyraźnie spadło w ciągu ostatniego miesiąca. Zdaniem ekspertów powodem jest konflikt wewnątrz rządzącej Szkockiej Partii Narodowej (SNP).
Za oderwaniem się od Zjednoczonego Królestwa opowiada się obecnie 47 procent badanych w sondażu ośrodka Savanta ComRes dla dziennika "The Scotsman", czyli o 4 punkty procentowe mniej niż w takim samym sondażu przeprowadzonym cztery tygodnie wcześniej. Przeciwko secesji jest 42 procent pytanych, o 4 punkty procentowe więcej niż poprzednio. To oznacza, że przewaga zwolenników niepodległości skurczyła się z 13 punktów procentowych, co było jedną z największych różnic w historii, do 5 punktów.
Jak wyjaśnia Chris Hopkins, dyrektor badań politycznych w Savanta ComRes, spadek poparcia dla niepodległości jest związany podziałami wewnątrz SNP i konfliktem między szefową szkockiego rządu i liderką tej partii Nicolą Sturgeon a jej poprzednikiem Alexem Salmondem. Salmond oskarżył Sturgeon, że wykorzystała prowadzone przeciwko niemu śledztwo w sprawie molestowania seksualnego - z których to zarzutów został oczyszczony - do pozbycia się go z partii i oszukała parlament w kwestii tego, co wiedziała na temat prowadzonego śledztwa.
- Tego rodzaju podział może spowodować, że ludzie dwa razy zastanowią się nad niepodległością i nad tym, czy SNP można ostatecznie zaufać w kwestii tego, czy będzie stanowiła zjednoczony front wtedy, kiedy będzie to najbardziej potrzebne, aby uzyskać niepodległość - powiedział Hopkins.
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta
Sondaż pokazuje także, że o kilka punktów procentowych zwiększyło się poparcie dla szkockiej gałęzi Partii Konserwatywnej oraz dla brytyjskiego premiera Borisa Johnsona, ale nie zmienia to faktu, że SNP w majowych wyborach do szkockiego parlamentu powinna uzyskać bezwzględną większość.
Sturgeon powtarza, że jeśli SNP wygra te wybory, będzie to równoznaczne z mandatem do przeprowadzenia nowego referendum niepodległościowego. Aby było ono ważne, zgodę na to musi jednak wyrazić rząd w Londynie, a Johnson argumentuje, że ta kwestia została już rozstrzygnięta podczas plebiscytu, który odbył się w 2014 roku. Wówczas Szkoci stosunkiem głosów 55:45 opowiedzieli się przeciw secesji. Jednak od wiosny 2020 roku wszystkie sondaże wskazują, że teraz większość Szkotów opowiada się za niepodległością.
Źródło: PAP