"Dla Władimira Putina Ukraina to tylko część jego wielkiej gry z Zachodem. Gry, o której niedawno wspomniał prezydent Joe Biden. Według amerykańskiego przywódcy Putin szuka miejsca swojego kraju na świecie. Ja dodam, że jest to nie tyle poszukiwanie, ile próba odzyskania miejsca 'opuszczonego' przez Związek Radziecki w 1991 roku" - stwierdził w swojej analizie znany ukraiński publicysta i komentator polityczny Witalij Portnikow.
"Ukraina odgrywa ważną rolę w tej próbie przywrócenia przeszłości, co najmniej dlatego, że była oficjalnie 'drugą republiką' ZSRR. Dlatego w politycznych kalkulacjach Kremla jest ważniejsza niż Białoruś czy Kazachstan. Jednak, jak widać, nawet w przypadku tych krajów, których mieszkańcy są gotowi, by przeciwstawić się autorytarnym reżimom, Kreml jest również gotowy do brutalnych działań, takich jak wprowadzenie sił Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym do Kazachstanu" - podkreślił Witalij Portnikow w analizie opublikowanej na łamach ukraińskiej sekcji Radia Swoboda.
Jak stwierdził znany ukraiński publicysta, oprócz terytorialnych "fantomowych" bólów, obecny prezydent Rosji ma o wiele ważniejsze zadanie: chce sprawić, by Stany Zjednoczone uznały, że współczesna Rosja ma takie same wpływy na świecie jak Związek Radziecki, nawet nie 30, ale 50 lat temu, kiedy Leonid Breżniew negocjował z ówczesnymi amerykańskimi prezydentami Richardem Nixonem czy Geraldem Fordem.
Cytat z Geralda Forda
"Nieprzypadkowo (minister spraw zagranicznych Rosji) Siergiej Ławrow na swojej konferencji prasowej po rozmowach z (sekretarzem stanu USA) Anthonym Blinkenem cytuje Geralda Forda, jakby to nie była już postać historyczna, ale czynny polityk. Jednak pod rządami Forda Związek Radziecki rzeczywiście stanowił zagrożenie dla bezpieczeństwa międzynarodowego. Anachronizm jego reżimu, zacofanie przywódców i społeczeństwa jako takiego, hermetyczna gospodarka i zapasy broni masowego rażenia – wszystko to zmieniło ZSRR w klasyczne 'imperium zła', o którym później mówił prezydent Ronald Reagan. Rosja Putina jest jednak znacznie bardziej uzależniona od światowej gospodarki. Jej elita mieszka w Londynie i kształci dzieci na amerykańskich uniwersytetach" - podkreślił Portnikow.
Publicysta przypomniał słowa Ławrowa, który w jednym z pierwszych wywiadów po nominacji na stanowisko ministra spraw zagranicznych Rosji (wcześniej był przedstawicielem Rosji przy ONZ), powiedział, że jego "żona i córka pozostaną w Stanach Zjednoczonych, bo w Rosji będzie im trudno się przystosować". "I nie wykluczam, że gdy Ławrow przejdzie na emeryturę, wróci do Ameryki, podobnie jak wielu innych członków rosyjskiej elity. A rosyjska gospodarka wcale nie jest hermetyczna. Bez integracji z gospodarką światową po prostu upadnie" - stwierdził autor analizy.
"Kreml boi się konfrontacji z NATO"
Co więc pozostaje Władimirowi Putinowi? - zadał pytanie Portnikow. "Jedynie straszenie Zachodu użyciem siły i targowanie się o przywileje dla polityki zagranicznej swojego kraju. A ponieważ Kreml boi się bezpośredniej konfrontacji z NATO, pozostaje szantażować Zachód, demonstrując gotowość do ponownego ataku na Ukrainę, jednocześnie zaprzeczając tym intencjom" - ocenił publicysta.
Jego zdaniem można zgodzić się z twierdzeniem, że sprawa nie dotyczy Ukrainy, ale nieuzasadnionych ambicji Rosji. "Zakładnikami tych kompleksów stali się Ukraińcy. Zachód próbuje przekonać Putina, by się powstrzymał – a im bardziej uparte stają się te perswazje, tym bardziej rosyjski prezydent jest przekonany, że jest na dobrej drodze" - odnotował komentator. "Dlatego proces negocjacji między Rosją a Stanami Zjednoczonymi będzie trwał, dopóki Putin nie zorientuje się, jaki 'status wielkości' otrzymał dzięki szantażowi. Pozostaje tylko pytanie, czy Putin jest gotowy do rozpoczęcia wielkich wojen, aby ten status zwiększyć" - podsumował Portnikow.
Źródło: Radio Swoboda
Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru