Prezydent Stanów Zjednoczonych w niedzielę będzie przewodniczyć posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA, podczas którego omawiana będzie sytuacja wokół Ukrainy - przekazał w sobotę wieczorem Biały Dom.
Rzeczniczka prasowa Białego Domu Jen Psaki opublikowała w sobotę wieczorem polskiego czasu oświadczenie, w którym zaznaczono, że amerykański prezydent Joe Biden jest na bieżąco informowany o sytuacji wokół Ukrainy.
"Prezydent Biden cały czas monitoruje rozwój sytuacji w Ukrainie oraz na bieżąco i regularnie jest informowany o tamtejszych wydarzeniach przez swój zespół doradców ds. bezpieczeństwa narodowego. Potwierdzili, że Rosja w każdej chwili może rozpocząć atak na Ukrainę" - napisano w komunikacie Białego Domu.
Rada Bezpieczeństwa Narodowego (National Security Council) to organ doradczy prezydenta USA, ustanowiony w 1947 roku na mocy ustawy o bezpieczeństwie narodowym. Jest niezależnym od Departamentu Stanu ciałem opiniodawczo-doradczym w sprawach polityki wewnętrznej, zagranicznej i obronnej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ RAPORT TVN24.PL: ROSJA-UKRAINA. PRZYCZYNY GROŹBY INWAZJI NA UKRAINĘ >>>
Biały Dom: prezydent otrzymał informacje o rozmowach wiceprezydentki Harris w Monachium
Poinformowano również, że w sobotnie popołudnie czasu waszyngtońskiego prezydent otrzymał informacje o przebiegu spotkań, jakie w Monachium odbyła wiceprezydentka USA Kamala Harris z prezydentem Ukrainy Wołodymirem Zełenskim, przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem, premierką Estonii Kają Kallas, prezydentem Łotwy Egilsem Levitsem, prezydentem Litwy Gitanasem Nausedą, kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem oraz pozostałymi przywódcami państw "sojuszników i innych partnerów" Stanów Zjednoczonych.
"Na jutro prezydent zwołał posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, podczas którego dyskutowana będzie sytuacja na Ukrainie" - podsumowała Psaki w informacji prasowej.
Napięta sytuacja wokół Ukrainy
Kraje zachodnie są zaniepokojone koncentracją wojsk rosyjskich przy granicy z Ukrainą i ostrzegają Moskwę przed skutkami ewentualnej agresji wobec tego kraju. Rosja twierdzi, że nie ma takich planów, jednocześnie żądając od Stanów Zjednoczonych i NATO "gwarancji" nierozszerzania Sojuszu o Ukrainę oraz wycofania jego infrastruktury "od swoich granic".
Od 10 lutego odbywają się ćwiczenia rosyjsko-białoruskie, których duża część jest przeprowadzana na Białorusi, a 13 lutego rozpoczęły się też manewry na Morzu Czarnym. Wszystkie te działania mają zakończyć się 20 lutego. Moskwa przekonywała, że żołnierze biorący udział w ćwiczeniach na Białorusi powrócą stamtąd do jednostek w Rosji.
Źródło: tvn24.pl