Administracja USA na razie nie planuje nowych sankcji wobec Rosji i nie będzie twardo poruszać tematu zwrotu Krymu - informuje dziennik "Kommiersant", powołując się na źródła zbliżone do Białego Domu.
Rosyjska gazeta podaje, iż "źródło zbliżone do administracji USA przyznało, że przyłączenie Krymu do Rosji jest faktem dokonanym i że jest wątpliwe, by Moskwa się wycofała, dlatego teraz chodzi przede wszystkim o zapobieżenie dalszej eskalacji kryzysu".
"W najbliższym czasie Kongres może opowiedzieć się za kolejnymi sankcjami w stosunku do pojedynczych rosyjskich urzędników, jednak Biały Dom uważa takie posunięcia za pozbawione perspektyw" - cytuje "Kommiersant" swojego rozmówcę.
"Takie listy można rozszerzać w nieskończoność, jednak jest jasne, że Moskwę tak naprawdę niepokoi tylko jedno - twarda presja gospodarcza" - dodał informator dziennika.
Co zrobi Obama?
"Kommiersant" zauważa, że "tezę tę pośrednio potwierdził sam prezydent USA Barack Obama, który występując w Brukseli, dał jasno do zrozumienia, że jego administracja nie zamierza wstępować w otwartą konfrontację z Moskwą".
"W czasie niedawnych negocjacji w Brukseli prezydent USA zapewnił przedstawicieli NATO i Unii Europejskiej, że Biały Dom gotów jest dać 'dodatkowe gwarancje bezpieczeństwa' krajom Europy Wschodniej" - przekazuje gazeta.
"Kommiersant" informuje, że "ostateczny plan działania nie jest jeszcze zatwierdzony, jednak - jak wynika z wypowiedzi zastępcy doradcy prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Bena Rhodesa - chodzi o 'rozszerzenie stałej obecności wojskowej' w Polsce, Estonii, na Łotwie i Litwie".