Kolumbijscy urzędnicy prowadzą rozmowy z członkami rodzin dzieci, które po katastrofie samolotu w amazońskiej dżungli przeżyły niemal 40 dni w puszczy tropikalnej. Starają się ustalić, kto powinien się nimi opiekować. Dwa dni temu dziadek dwójki dzieci oskarżył ich biologicznego ojca o przemoc domową.
Ślad po czwórce rodzeństwa (najmłodsze w chwili zaginięcia miało 11 miesięcy, starsze rodzeństwo - 5, 9 i 13 lat) z plemienia Uitoto zaginął 1 maja, po wypadku samolotu, którym podróżowało ono z trzema dorosłymi. W katastrofie zginęła ich matka.
W kolejnych tygodniach ruszyły zakrojone na szeroką skalę poszukiwania z udziałem rdzennej ludności oraz wojska. W ciągu kolejnych dni znajdowali oni przedmioty pozostawiane w puszczy przez dzieci, między innymi pieluchy, buty sportowe i ręcznik. Rodzeństwo zostało odnalezione około pięciu kilometrów od miejsca katastrofy. Dobrą wiadomość kolumbijskie władze przekazały w piątek.
W poniedziałek poinformowano, że przebywające w szpitalu w Bogocie dzieci czują się coraz lepiej i bawią się, między innymi rysując psa o imieniu Wilson, który zaginął podczas ich poszukiwań.
We wtorek kolumbijski dziennik "El Tiempo" podał, że dwoje dzieci miało gorączkę, która została sprawnie opanowana przez lekarzy. Według Adriany Velasquez, wicedyrektorki Instytutu ds. Dobrobytu Rodziny, stan pozostałej dwójki jest stabilny, są w dobrym nastroju. Dzieci odwiedził między innymi minister zdrowia Guillermo Jaramillo.
Walka o opiekę w cieniu oskarżeń
Kolumbijskie media podają, że wobec oskarżeń wobec ojca dwójki dzieci o przemoc domową "wśród krewnych odnalezionych dzieci rozpoczęła się walka o opiekę nad nimi".
W niedzielę Narciso Mucutuy, dziadek dwójki najmłodszych dzieci, oświadczył, że Manuel Ranoque, ich ojciec, stosował przemoc domową wobec ich matki, Magdaleny.
Ranoque przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że w domu występowały problemy, jednak określił to jako prywatną sprawę rodzinną, a nie temat do "plotek dla świata". Zapytany, czy zaatakował kiedykolwiek swoją żonę, odpowiedział: "Czasami werbalnie. Fizycznie bardzo rzadko. Mieliśmy więcej potyczek słownych".
Mężczyzna przekazał, że nie pozwolono mu zobaczyć dwójki najstarszych dzieci, których nie jest biologicznym ojcem, a ojczymem.
Szefowa kolumbijskiego Instytutu ds. Dobrobytu Rodziny Astrid Caceres w wywiadzie dla radia BLU przekazała, że na prośbę dziadków ze strony matki, którzy walczą teraz o opiekę z ojcem dwójki najmłodszych dzieci, przydzielono im opiekuna społecznego.
- Będziemy rozmawiać, badać sprawę, aby poznać bliżej tę sytuację - powiedziała Caceres, dodając, że instytut nie wykluczył, że dzieci i ich matka mogli doświadczyć przemocy domowej. - W tej chwili najważniejsze jest zdrowie dzieci, nie tylko fizyczne, ale i emocjonalne - zaznaczyła.
Źródło: The Guardian, PAP, El Tiempo