Prezydent nie pokazuje się publicznie, minister spraw wewnętrznych "uciekł jak tchórz". Zamykają granice

Źródło:
PAP, Reuters

Władze Kirgistanu podjęły decyzję o zamknięciu granic kraju w związku z protestami, które doprowadziły do odejścia premiera kraju. Prezydent Suronbaj Dżinbekow, który od wtorku nie pokazuje się publicznie, wydał w środę dwa oświadczenia, w których zaapelował do sił politycznych w kraju "o niewychodzenie poza ramy prawa".

Suronbaj Dżinbekow wezwał siły polityczne w kraju do "niewychodzenia poza ramy prawa". - Ci, którzy chcieli otrzymać wysokie stanowiska, już osiągnęli cel - podkreślił Dżinbekow w jednym z dwóch oświadczeń opublikowanych przez prezydenckie biuro prasowe. Powinni działać na rzecz stabilizacji - zasugerował.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

Szef państwa zaznaczył również, że mimo dramatycznego szturmu na tzw. Biały Dom, gdzie mieści się siedziba administracji prezydenta, nie podjął decyzji o użyciu siły wobec uczestników zajść, bo zależało mu na tym, "by nie narażać życia ludzkiego". Z tych samych powodów nie ogłosił też stanu wyjątkowego w kraju. - Było wiele ponaglających apeli pod moim adresem, by użyć siły w stosunku do uczestników protestów. Kategorycznie jednak je odrzuciłem, gdyż w mojej ocenie doprowadziłoby to do starć ulicznych - zaznaczył prezydent Kirgistanu.

Jak podkreśla na swojej stronie kirgiski oddział BBC, Suronbaj Dżinbekow przebywa obecnie w Biszkeku, ale nikt nie zna miejsca jego pobytu. Dziennikarzom BBC udało się z nim jednak porozmawiać przez telefon. Dżinbekow podkreślił w tej rozmowie, że jest prawomocnie wybranym prezydentem. - Wiele ode mnie jako głowy państwa zależy. Z tej racji powinienem odegrać rolę arbitra, zrobić, co w mej mocy, by ustabilizować sytuację i stworzyć grunt dla rozmów z opozycją - oświadczył. - Jestem bardzo zaniepokojony rozwojem wydarzeń w kraju. Do czegoś takiego nie powinno było dojść - dodał.

"Wszystko zostawił i uciekł jak tchórz"

Według doniesień niezależnych mediów noc ze środy na czwartek w Biszkeku upłynęła spokojnie. Na ulicach miasta pojawiły się tysiące wolontariuszy wchodzących w skład straży obywatelskiej, którzy wraz z policją ochraniali budynki rządowe, instytucje publiczne, banki i supermarkety. Nie doszło do żadnych niepokojących incydentów - przekazała w czwartek Komenda Główna Policji w Biszkeku.

Obowiązki ministra spraw wewnętrznych sprawuje od 7 października szef Kursan Asanow. W momencie, gdy doszło do ataku na siedzibę prezydenta, Asanow skierował podległe mu jednostki policji do ochrony części budynków rządowych. Jednocześnie po krótkim okresie chaosu w ministerstwie spraw wewnętrznych przejął on kontrolę nad tym resortem.

Podczas czwartkowej konferencji prasowej w Biszkeku dziennikarze pytali Asanowa, o podstawę prawną ogłoszenia się przez niego p.o. ministra spraw wewnętrznych. Chcieli wiedzieć, czy poprzedni minister Kaszkar Dżunuszalijew złożył dymisję. - On (Dżunuszalijew) niczego nie uczynił, a po prostu zniknął. Wszystko zostawił i uciekł jak tchórz - poinformował Asanow. Dodał, że dwóch wiceministrów, którzy "w ostatnich dwóch dniach się rozchorowali, już wróciło ze zwolnień i pełni obowiązki".

Na rozwój sytuacji próbuje też wpłynąć p.o. przewodniczącego Państwowego Komitetu Bezpieczeństwa Krajowego Omurbek Suwanaliew. W czwartek poinformował on o wydanym przez siebie zakazie organizowania jakichkolwiek spotkań o charakterze partyjnym w pomieszczeniach struktur siłowych. - Zabroniłem organizowania takich spotkań w Komitecie Bezpieczeństwa, siedzibie gwardii Narodowej i w ministerstwie obrony - powiedział dziennikarzom.

Suwanaliew przekazał także decyzję o zamknięciu granic Kirgistanu.

Protesty w Kirgistanie

Kryzys polityczny w Kirgistanie trwa od niedzieli, gdy ogłoszono rezultaty wyborów parlamentarnych, które zdaniem opozycji obfitowały w nieprawidłowości. W poniedziałek doszło do wielotysięcznego mityngu w Biszkeku. Jego uczestnicy domagali się unieważnienia niedzielnego głosowania i rozpisania nowych wyborów. We wtorek doszło do szturmu protestujących na siedzibę parlamentu i administracji prezydenckiej. Demonstranci domagali się dymisji całego gabinetu ministrów oraz prezydenta Dżinbekowa.

W środę Ludowa Rada Koordynacyjna, którą powołało do życia kilka partii opozycyjnych w Kirgistanie, oświadczyła, że przejmuje uprawnienia państwowe i rozwiązuje parlament. W szeregach opozycji doszło jednak do rozłamu.

Na fali protestów we wtorek ustąpił premier Kubatbek Boronow. Na stanowisko szefa rządu został powołany Sadyr Dżaparow, jeden z opozycyjnych polityków, którzy zostali uwolnieni z aresztu podczas powyborczych zajść.

Sytuacja w mieście jest na tyle stabilna, że instytucje finansowe powinny wznowić działalność - ogłosił w czwartek Centralny Bank Kirgistanu. W komunikacie banku zasugerowano wprowadzenie w nich skróconego dnia pracy, trwającego od godz. 9 do 15.

Autorka/Autor:ft\mtom

Źródło: PAP, Reuters