Katastrofalny stan wojska. Ukraińcy ożywiają stare myśliwce, MiGi-29 z magazynów

Przywrócony do lotów MiG-29 UBMON Ukrainy

W sytuacji zagrożenia przez Rosję Ukraina na gwałt próbuje wzmocnić swoje wojsko, dramatycznie zaniedbane przez ostatnie dekady. Rozpoczęto między innymi wyciągać z magazynów myśliwce, które przez lata stały bezużytecznie z braku pieniędzy. Wojsko koncentruje się na maszynach MiG-29, śmigłowcach Mi-24 i Mi-8.

O odnawianiu potencjału ukraińskiego lotnictwa poinformowało ministerstwo obrony w Kijowie. Pochwalono się przywróceniem do lotów co najmniej jednego MiGa-29 UB czyli dwumiejscowej wersji szkoleniowej.

Zapasy z magazynów

"Odrodzona" maszyna stacjonuje w bazie pod Iwano-Frankowskiem, która była jedną z dwóch głównych baz dla ukraińskich myśliwców konstrukcji biura Mikojana i Guriewicza. Druga mieściła się w Belbek pod Sewastopolem, ale przepadła po zajęciu Krymu przez Rosjan. Ukraińcy stracili w ten sposób połowę swojej floty MiGów-29, bowiem żaden z 40 myśliwców stacjonujących na półwyspie nie zdążył na czas odlecieć. Na dodatek zdatnych do lotów miało być tylko kilka.

Rosjanie zadeklarowali, że samoloty pozostałe w bazie Belbek, która opierała im się do końca, zostaną zwrócone Ukraińcom. Nie wiadomo jednak, kiedy może to nastąpić. W międzyczasie postanowiono przywrócić do służby część MiGów-29, które od wielu lat z braku pieniędzy stały zakonserwowane w Iwano-Frankowsku.

Prawdopodobnie postanowiono zająć się tymi maszynami, a nie około 30 zmagazynowanymi Su-27 (mającymi większy potencjał niż MiG-29), bowiem na Ukrainę wróciła część pilotów z Belbek, których trzeba jakoś zagospodarować. Na dodatek Su-27 są droższe w utrzymaniu, co przy poważnych brakach w finansowaniu wojska ma niebagatelne znaczenie.

Symboliczna gotowość

Mówiąc o stanie lotnictwa, minister obrony Igor Teniuk stwierdził na początku kwietnia, że ma ono na stanie 507 samolotów i 121 śmigłowców. Tylko 15 procent z nich nadaje się do służby. Jednak zaledwie 10 procent może latać, bowiem brakuje odpowiednio wyszkolonych załóg.

Przed interwencją na Krymie Ukraina w teorii posiadała około 80 MiGów-29, ale w praktyce zdatnych do lotu było kilkanaście. Pozostałe z braku pieniędzy na remonty, części zamienne i paliwo stały przez wiele lat "zakonserwowane" na lotniskach. Część pozostawiono na otwartym powietrzu bez żadnego zabezpieczenia. Po latach takiego wystawienia na pogodę, maszyny mogą wymagać bardzo poważnych napraw przed wznowieniem lotów.

Poza MiGami Ukraińcy mają w trybie nadzwyczajnym przywracać do służby uprzednio zdezaktywowane śmigłowce szturmowe Mi-24 i transportowe Mi-8. Nie podano jednak dokładniejszych danych na ten temat.

Zapaść lotnictwa

Dodatkowo udało się zebrać dość paliwa lotniczego, aby znacząco zwiększyć częstotliwość lotów. Czwartego kwietnia lotnictwo miało wykonać aż 160 misji o łącznej długości 148 godzin. To bardzo istotne, bowiem poza zapaścią sprzętu, ukraińskie lotnictwo cierpi z powodu słabego wyszkolenia pilotów. Przez lata brakowało pieniędzy na paliwo, co skutkowało tym, że wielu pilotów nie latało w ogóle, a ci z najważniejszych jednostek po 40 godzin rocznie. Jest to absolutnie za mało. NATO uznaje za minimum 180 godzin rocznie. Inaczej piloci zapominają nawyków.

O dramatycznej sytuacji ukraińskiego wojska powiedział otwarcie drugiego kwietnia pełniący obowiązki prezydenta Ołeksanrd Turczynow. - Przez ostatnie cztery lata nasze siły zbrojne były systematycznie niszczone i rozbrajane. Wobec agresji na nasz kraj wojsko postawiono w stan pełnej gotowości. Teraz musimy zacząć je modernizować - stwierdził Turczynow podczas wizyty w jednostce wojskowej w Czernihowie.

Ukraina czuje się zagrożona ze strony Rosji. Relacja z granicy.

Autor: mk/tr / Źródło: tvn24.pl, airheadsfly.com

Źródło zdjęcia głównego: MON Ukrainy