Cała rodzina zginęła w katastrofie. Samolot zatonął błyskawicznie


Szef największej na świecie firmy cateringowej zginął wraz z dwoma synami, narzeczoną, jej córką i pilotem, kiedy ich mały wodnosamolot niedługo po starcie rozbił się w rzece opodal Sydney (Australia). Próby ratowania ludzi nie dały efektu, bo maszyna zatonęła bardzo szybko.

Do wypadku doszło w sylwestra. Pochodzący z Wielkiej Brytanii 58-letni Richard Cousins wracał z rodziną z ekskluzywnej restauracji na wybrzeżu do centrum Sydney. Na pokładzie wodnosamolotu była też jego 48-letnia narzeczona ze swoją 11-letnia córką, oraz dwóch synów biznesmena, w wieku 23 i 25 lat.

Maszyna należąca do firmy organizującej wycieczki widokowe rozbiła się chwilę po oderwaniu się od powierzchni wody. Według świadków gwałtownie przechyliła się na skrzydło i pod dużym kątem wpadła do rzeki Hawkesbury.

Nurkowie wydobyli ciała

Jeden ze świadków opisywał dziennikarzom, że sam nurkował i próbował otworzyć drzwi, ale maszyna miała szybko zatonąć. Przybyli na miejsce policyjni nurkowie wydobyli sześć ciał.

Badaniem wypadku zajęło się Australijskie Biuro Bezpieczeństwa Transportu (ATSB). Nie podano żadnych informacji na temat możliwych przyczyn. Wstępny raport ma zostać opublikowany w ciągu kilkanaście dni, pełny - nawet za rok.

Autor: mk//rzw / Źródło: BBC News, Reuters