Wstępna analiza czarnych skrzynek z etiopskiego samolotu Boeing 737 MAX wskazuje na daleko idące podobieństwa tej katastrofy do wypadku boeinga należącego do tanich indonezyjskich linii Lion Air - oświadczyła w niedzielę minister transportu Etiopii Dagmawit Moges.
Moges poinformowała, że eksperci zdołali odzyskać z czarnych skrzynek wszystkie dane i zostały one zweryfikowane przez etiopskich i amerykańskich śledczych.
Wstępny raport na temat przyczyn wypadku, do którego doszło 10 marca, będzie gotowy za 30 dni.
Po wypowiedzi etiopskiej minister transportu rzecznik Boeinga Peter Pedraza oświadczył, że model 737 MAX otrzymał wszelkie wymagane certyfikaty amerykańskiej Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA), tak jak poprzednie samoloty wyprodukowane przez tę firmę.
Uziemili model
Analizę czarnych skrzynek prowadzą od piątku francuscy eksperci, którzy przede wszystkim próbują ustalić, czy przyczyna katastrofy była taka sama jak w przypadku maszyny Lion Air, która rozbiła się w październiku w Indonezji.
Podobieństwa między obydwoma wypadkami spowodowały, że władze lotnicze bądź sami przewoźnicy uziemili ten model samolotu, który do komercyjnego użytku wszedł niespełna dwa lata temu. Na dodatek analogii między katastrofami pojawia się coraz więcej.
Piątkowy "The New York Times" podał, że pilot etiopskiego samolotu "spanikowanym głosem" prosił o zgodę na zawrócenie na lotnisko, a kontrolerzy lotu zauważyli, że samolot gwałtownie na przemian zwiększał i zmniejszał wysokość. Podobne problemy miał pilot indonezyjskiego samolotu.
W katastrofie samolotu Ethiopian Airlines zginęło 157 osób, w wypadku Lion Air - 189. W obu przypadkach były to wszystkie osoby znajdujące się na pokładzie.
Autor: kz//now / Źródło: PAP