Wspólna konferencja prasowa szefów dyplomacji Wielkiej Brytanii i USA wywołała dużo uśmiechów. Boris Johnson musiał odpowiadać na trudne pytania ze strony amerykańskich dziennikarzy o swoje mało dyplomatyczne wypowiedzi, które wygłosił jeszcze zanim objął swoje obecne stanowisko. Przy pomocy Johna Kerry’ego zdołał jednak z tego wybrnąć ku rozbawieniu zgromadzonych.
Szefowie dyplomacji obu mocarstw spotkali się w Londynie i po rozmowach wspólnie wyszli do dziennikarzy zgromadzonych w reprezentacyjnej sali rezydencji szefa Foreign Office. Nastąpiły zwyczajowe deklaracje o dążeniu do rozwiązywania różnych światowych kryzysów i współpracy. Rytm standardowej konferencji prasowej szefów prasowych przerwały jednak pytania ze strony kilku amerykańskich dziennikarzy.
Trudne pytania i wymijające odpowiedzi
Najpierw Boris musiał gimnastykować się, aby odpowiedzieć na pytanie, czy ma zamiar przepraszać za różne mało dyplomatyczne wypowiedzi pod adresem światowych przywódców, które wygłosił w przeszłości.
- Moglibyśmy spędzić bardzo dużo czasu zajmując się masą rzeczy, które napisałem w ciągu ostatnich 30 lat, które wszystkie zostały moim zdaniem wyrwane z kontekstu, ale nieważne. Jednak są przed nami pewne poważne problemy tu i teraz - stwierdził Brytyjczyk, próbując skierować tok wypowiedzi na bezpieczne tory.
Nie było mu to jednak dane. Szybko padło pytanie o to, czy ma zamiar przepraszać Baracka Obamę za swój komentarz wygłoszony po tym, jak prezydent USA wsparł zwolenników pozostania w UE (Johnson przypisał wypowiedź Amerykanina jego “częściowo kenijskim korzeniom” i związanej z tym “wrodzonej niechęci do Imperium”).
- Obawiam się, że jest już tak bardzo bogaty zbiór rzeczy, które powiedziałem i które w ten czy inny sposób zostały przeinaczone, iż globalna akcja przepraszania wszystkich zainteresowanych zajęłaby mi zdecydowanie za dużo czasu - odparł Boris.
Nauka dyplomacji
Chwilę później zaczął mówić Kerry, który również musiał odpowiedzieć na trudne pytanie o to, jak ma zamiar współpracować z “kimś takim jak Boris Johnson”. - Wszyscy, których spotkałem na świecie, są jak Boris Johnson, albo i nie. Nie wiem co właściwie masz na myśli mówiąc “jak Boris Johnson” - stwierdził szef amerykańskiej dyplomacji, unikając jasnej odpowiedzi. Następnie przeszedł do ataku.
- Nasz ambasador przy UE w Brukseli, z którym niedawno spędziłem wieczór, miał zaszczyt studiować na Oxfordzie z Johnsonem. Boris wciągnął go do Oxford Union, której był szefem. Opowiadał mi o wspaniałych doświadczeniach, które razem tam przeżyli. Powiedział mi, że to bardzo mądry i zdolny człowiek i to jest Boris Johnson, którego spotkałem. To jest Boris Johnson, z którym planuje pracować i z którym mamy zamiar czynić dobrze rzeczy - stwierdził dyplomatycznie Kerry.
Po takiej laurce wyraźnie zmieszany Johnson zaczął dziękować i mówić, że “możesz już przestać”, na co Kerry podszedł do niego i stwierdził żartobliwie “to właśnie jest dyplomacja Boris”.
Jak zauważył dziennikarz brytyjskiej gazety “The Independent”, to był chyba pierwszy raz od 2013 roku, kiedy można było zobaczyć uśmiechającego się szefa amerykańskiej dyplomacji.
Autor: mk//gak / Źródło: Reuters, The Independent