Jemeńska milicja ruchu Huti, którą na cel wzięła w Jemenie arabska koalicja, zapowiada, że sama, "bez zewnętrznej ingerencji" stawi czoła wymierzonej w nią operacji. Państwowe media ze wspierającego Huti Iranu mówią z kolei o "popieranej przez Stany Zjednoczone agresji na Jemen".
Irańskie telewizje pokazują obraz zniszczeń po nalotach koalicji, na przekazach nie brakuje też rannych i zabitych w atakach. "Wielu jemeńskich obywateli zostało zabitych przez wspieraną przez USA agresję w Jemenie" - brzmi przekaz Irańczyków.
Rezultatem agresji pod wodzą Arabii Saudyjskiej będzie "szerzenie się terroryzmu i ekstremizmu w rejonie Bliskiego Wschodu MSZ Iranu
Irańskie MSZ oficjalnie potępiło saudyjskie naloty na ten kraj.
Irański minister spraw zagranicznych Mohamad Dżawad Zarif wezwał do niezwłocznego zaprzestania nalotów, podkreślając, że stanowią one naruszenie suwerenności Jemenu. Zarif wypowiedział się na ten temat w Lozannie, gdzie uczestniczy w negocjacjach z mocarstwami światowymi w sprawie irańskiego programu nuklearnego. Wcześniej w czwartek irańskie MSZ zażądało "natychmiastowego wstrzymania wszelkiej militarnej agresji przeciwko Jemenowi i jego narodowi". Teheran stoi na stanowisku, że Jemen stoi w obliczu "wewnętrznego kryzysu" i że obca interwencja militarna jest przeszkodą w staraniach o pokojowe rozwiązanie tego kryzysu. Rzecznik MSZ ostrzegł, że rezultatem "agresji pod wodzą Arabii Saudyjskiej" będzie "szerzenie się terroryzmu i ekstremizmu w rejonie Bliskiego Wschodu".
Wsparcie Iranu
Huti są wspierani przez szyicki Iran, a prezydent Abd ar-Rab Mansur al-Hadi, którego próbują obalić, przez kraje Zatoki Perskiej, w tym sunnicką Arabię Saudyjską. Ostatnia ofensywa Huti na Aden, gdzie ukrywa się Hadi, spowodowała, że państwa arabskie zdecydowały się wkroczyć do akcji.
Władze Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Kuwejtu, Bahrajnu i Kataru poinformowały w czwartek we wspólnym oświadczeniu, że zdecydowały się działać, aby chronić Jemen przed, jak to nazwały, agresją ze strony milicji Huti.
Mimo irańskiego wsparcia, któremu zaprzecza oficjalnie Teheran, Huti nie zamierzają, przynajmniej na razie, prosić swoich sojuszników o pomoc. Mohammed al-Bukhaiti z biura politycznego milicji oznajmił, że "naród jemeński jest przygotowany do odparcia agresji bez żadnej zewnętrznej ingerencji".
Arabską koalicję w Jemenie wspierają Stany Zjednoczone. Prezydent USA Barack Obama zatwierdził logistyczne i wywiadowcze wsparcie dla niej, ale w oświadczeniu Białego Domu zastrzeżono, że siły USA "nie biorą bezpośredniego udziału w operacji wojskowej w Jemenie".
Współpracownik Hadiego oznajmił, że szef państwa pozostaje w swojej bazie w Adenie i jest pokrzepiony rozpoczętą operacją, "która przywróciła ludziom determinację" w kwestii walki z Huti.
Autor: mtom / Źródło: reuters, pap