"Jeśli popełniłem jakieś błędy, jestem gotów ponieść konsekwencje"

Aktualizacja:

- Mówię to wam prosto w oczy, nie mam sobie nic do zarzucenia - zapewniał były prezydent Francji Nicolas Sarkozy w wywiadzie udzielonym prywatnej telewizji TF1 i rozgłośni Europe 1. Według niego, zatrzymanie na 15 godzin we wtorek miało go upokorzyć, a główne punkty oskarżenia wysunięte przeciwko niemu przez prokuraturę "są groteskowe". - Nie proszę o specjalne traktowanie. Jeśli popełniłem jakieś błędy, jestem gotów ponieść konsekwencje - zadeklarował.

Sarkozy przemówił w środę wieczorem w wywiadach telewizyjnym i radiowym. Dzień wcześniej, we wtorek, zatrzymano go na 15 godzin celem przesłuchania i przedstawienia zarzutów.

"Groteskowe" zarzuty

Według byłego prezydenta wszystko to jest "groteskowe". Prokuratura ma działać na zamówienie polityczne. - Sytuacja jest dość poważna, abym mógł oznajmić Francuzom, że dzisiaj część systemu prawnego jest wykorzystywana politycznie - oznajmił Sarkozy.

Jednej z sędzi, która go przesłuchiwała, zarzucił brak obiektywizmu, podkreślając, że należy ona do związku zawodowego uważanego za lewicowy. Ocenił, że kierowała nią "obsesja polityczna, żeby zniszczyć osobę, w sprawie której orzeka".

"Nigdy nie zdradziłem"

Były prezydent zapewnił, że nie zrobił nic złego i "nigdy nie zdradził" Francuzów. - Nigdy też nie uczyniłem nic wbrew zasadom Republiki oraz jej prawu - stwierdził Sarkozy. - Obywatele muszą sami, odwołując się do własnego poczucia wolności, ocenić jakie są fakty - dodał.

- Gdzie doszło do wykorzystywania wpływów? Gdzie doszło do korupcji? - pytał podczas wywiadu Sarkozy.

I dodał: - Jestem głęboko zszokowany tym, co się wydarzyło. Nie proszę o specjalne traktowanie. Jeśli popełniłem jakieś błędy, jestem gotów ponieść konsekwencje. Nie jestem człowiekiem, który ucieka od odpowiedzialności - zadeklarował Sarkozy.

Niejasne powiązania

59-letni Sarkozy został we wtorek rano zatrzymany i był przez cały dzień przesłuchiwany w siedzibie służb antykorupcyjnych w Nanterre pod Paryżem. Przed północą został przewieziony do sądu w Paryżu i ponownie przesłuchany. Po około dwóch godzinach mógł opuścić budynek sądu. Był to pierwszy w historii Francji przypadek zatrzymania byłego prezydenta państwa.

Były prezydent znalazł się w centrum wszczętego 26 lutego br. dochodzenia w związku z podejrzeniami, że usiłował, wykorzystując swoje wpływy, zdobyć informacje na temat innego śledztwa, którym był objęty. Chodzi o sprawę finansowania jego zwycięskiej kampanii prezydenckiej w 2007 r. przez ówczesnego dyktatora Libii Muammara Kaddafiego. W ramach dochodzenia, otwartego przez prokuraturę finansową, śledczy chcą również stwierdzić, czy Sarkozy został bezprawnie poinformowany o objęciu go podsłuchami. O zastosowaniu podsłuchów wobec byłego prezydenta zdecydowano we wrześniu 2013 r. w ramach wcześniejszego śledztwa, dotyczącego domniemanych kontrybucji finansowych Kaddafiego.

Od poniedziałku zatrzymany jest adwokat Sarkozy'ego, Thierry Herzog, a także dwaj wysocy urzędnicy sądowi, Gilbert Azibert i Patrick Sassoust.

Śledczy chcą ustalić m.in., czy były szef państwa, przy pomocy swojego prawnika, dążył do uzyskania informacji na temat dochodzenia w zamian za obietnicę prestiżowego stanowiska w Monako dla Aziberta.

Autor: mk, iwan,pk//gak,tr / Źródło: PAP, Reuters