Izraelska policja zastrzeliła Palestyńczyka, który w niedzielę zaatakował i poważnie ranił nożem strażnika w muzułmańskiej dzielnicy Starego Miasta w Jerozolimie. Ranny w stanie krytycznym został przetransportowany do szpitala, gdzie zmarł.
Rzecznik policji potwierdził, że atak miał miejsce w pobliżu Ściany Płaczu i że napastnik został "zneutralizowany". Izraelska służba bezpieczeństwa wewnętrznego Szin Bet podała, iż atakujący pochodził z Zachodniego Brzegu Jordanu. To 28-letni ojciec dwojga dzieci.
Minister: uznanie dla policjanta
Wcześniej izraelski kanał telewizyjny Channel 10 informował, że przy zabitym napastniku znaleziono tureckie dokumenty tożsamości.
Izraelski strażnik zmarł w wyniku ran odniesionych podczas ataku nożem. Do szpitala został przewieziony karetką pogotowia w stanie krytycznym. Rzecznik policji Micky Rosenfeld powiedział, że miał około 30 lat i pracował jako prywatny ochroniarz.
Minister bezpieczeństwa publicznego Izraela Gilad Erdan poinformował po ataku, że wyraża uznanie dla policjanta, który szybko zareagował i zabił napastnika, zapobiegając tym samym większej liczbie rannych. Według Erdana policja będzie "nadal działać przeciwko krwawym terrorystom, podżeganym przez Autonomię Palestyńską".
Palestyńczycy: nikłe nadzieje na własne państwo
Napięcie pomiędzy Izraelem a Palestyną wzrosło po tym, gdy 6 grudnia 2017 roku prezydent USA Donald Trump ogłosił decyzję o uznaniu Jerozolimy za stolicę państwa żydowskiego.
Winą za te ataki Izrael obciąża palestyńskich polityków i przywódców religijnych, zarzucając im prowadzenie kampanii podżegania do takich aktów. Strona palestyńska wskazuje na problemy wynikające z dziesięcioleci życia pod izraelskimi rządami wojskowymi i nikłych nadziei na własne państwo.
Autor: lukl//now / Źródło: tvn24.pl, Reuters, PAP