Dwa i pół miliona dzieci skrajnie niedożywionych to codzienność Jemenu. Niezwykle trudna z powodu wojny domowej, plagi szarańczy, a teraz pandemii. Koronawirus, który jest ogromnym problemem dla świata, dla Jemenu jest katastrofą. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Ma dziesięć lat, waży zaledwie dziewięć kilogramów, czyli nawet pięciokrotnie mniej niż jego zdrowi rówieśnicy. Żyjący w szałasie Hassan Muhammad jest tak skrajnie wyczerpany, że nie może chodzić. - Hassan jest chory, ma gorączkę, do tego nie mówi. Nie mamy pieniędzy na jego leczenie. Jesteśmy zdezorientowani i nie wiemy, jak mu pomóc. Nie mamy nic, nie mamy jak opłacić kosztów podróży do szpitala – mówi matka Hassana, Zaina Muhammad.
Dzięki działającym w Jemenie organizacjom pomocowym Hassan w końcu trafił pod opiekę lekarzy, którzy wzmocnili go specjalnymi odżywkami. - Z powodu ekstremalnie złych warunków życia Hassan ma teraz także ogromne problemy psychiczne. Jak każde dziecko w jego wieku potrzebuje zabawy. Głód potęguje depresję – mówi kierownik kliniki ostrego niedożywienia w Jemenie Makiah al-Aslami.
Elisabeth Byrs ze Światowego Programu Żywnościowego zwraca uwagę, że "musimy szybko zwiększyć skalę pomocy humanitarnej". - Jeszcze nie jest za późno. Działajmy teraz, zdobądźmy fundusze, będziemy wtedy mogli uchronić tych ludzi przed klęską głodu. Są na krawędzi, walczą z ogromnym głodem – apeluje.
Skrajnie zła sytuacja w Jemenie była od miesięcy z powodu wojny domowej czy plagi szarańczy. Teraz przez epidemię COVID-19 osiągnęła apogeum - aż 20 milionów ludzi nie ma prawie nic do jedzenia. W Adenie, drugim pod względem wielkości mieście kraju, śmiertelność z powodu COVID-19 wynosi aż 40 procent.
"Kraje, które poluzowały restrykcje zbyt szybko, dostają teraz kolejną lekcję"
Na całym świecie liczba zakażonych koronawirusem przekroczyła 15 milionów. Od początku lipca utrzymuje się rekordowo duże tempo wzrostu - w zaledwie trzy tygodnie przybyło niemal pięć milionów przypadków. Dla porównania: wykrycie pierwszych pięciu milionów trwało aż cztery miesiące. Połowa zakażonych mieszka w zaledwie trzech krajach: Indiach, Brazylii i Stanach Zjednoczonych, gdzie liczba zakażonych w tym tygodniu przekroczyła cztery miliony.
- Kraje, które poluzowały restrykcje zbyt szybko, które podeszły do tego zbyt swobodnie, dostają teraz kolejną lekcję – mówi Łukasz Durajski, lekarz medycyny podróży i ekspert Światowej Organizacji Zdrowia. Coraz więcej krajów boryka się z rekordowo dużymi przyrostami liczby zakażonych. Czarnogóra w czerwcu ogłosiła się pierwszym w Europie miejscem wolnym od koronawirusa. Teraz, by zdusić drugą falę epidemii, przywrócono część restrykcji.
Mocno pogarsza się sytuacja w Hiszpanii, Hongkongu czy Australii, gdzie by zdusić epidemię, władze zaczęły płacić za pozostanie w domu. - Wypłacimy po 300 dolarów każdemu, kto wykona test i mimo braku zwolnienia lekarskiego pozostanie w domu do momentu uzyskania negatywnego wyniku – zapowiada premier australijskiego stanu Wiktoria Daniel Andrews.
Z wyliczeń Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że zakażonych koronawirusem jest na ten moment już trzykrotnie więcej niż osób, które każdego roku chorują na grypę.
Źródło: TVN24