Według przedstawiciela Białego Domu, który ujawnił "WSJ" plany amerykańskiej administracji, zespół prezydenta Trumpa prowadzi rozmowy z szeregiem prestiżowych uczelni w sprawie zapłaty państwu za rzekome uchybienia, w tym przyzwalanie na antysemityzm czy polityki promujące różnorodność. Wśród tych uczelni są m.in. inne uniwersytety z Ligi Bluszczowej, w tym Cornell i Brown, a także Northwestern i Duke.
Głównym celem administracji jest jednak Harvard - pisze dziennik. Według gazety, Biały Dom oczekuje od uczelni kwoty, która miałaby przyćmić 200 milionów dolarów zapłacone przez Uniwersytet Columbia.
Ugoda Trumpa z Uniwersytetem Columbia
Ugoda zawarta przez Columbię z rządem zakłada nie tylko wypłatę ogromnej sumy pieniędzy, ale również spełnienie przez uniwersytet szeregu innych żądań, w tym zakazu promowania mniejszości rasowych, czy zatrudniania nowych pracowników w obszarach studiów żydowskich, ekonomii i politologii pod kątem promowania różnorodności ideologicznej swoich kadr.
Nowojorski uniwersytet uległ presji Białego Domu, by móc ponownie otrzymywać rządowe granty na badania.
Harvard, najstarszy uniwersytet w Ameryce, który był celem szeregu kar ze strony administracji – m.in. wstrzymania przyjmowania zagranicznych studentów, czy odebrania pieniędzy na badania - jak dotąd przyjął odmienną postawę, skarżąc decyzje administracji Trumpa do sądu.
Uczelnie kontra rząd
Biały Dom liczy jednak, że umowa z Columbią wyznaczy wzór przyszłych relacji państwa z uniwersytetami. Budzi to obawy władz uczelni, że stracą swoją autonomię.
- Żyjemy teraz w świecie, w którym rząd może powiedzieć wszystkim tym szkołom: "Hej, mówimy poważnie, będziecie musieli zapłacić krocie, żeby dogadać się z najpotężniejszą organizacją na świecie, którą jest rząd federalny" – powiedział Michael Roth, rektor Uniwersytetu Wesleyan w stanie Connecticut.
Autorka/Autor: momo/ft
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock