"Jak się czuje laureat pokojowego Nobla, szykując interwencję?"


W związku z zapowiadaną interwencją w Syrii Barack Obama znalazł się w ogniu krytyki dobiegającej nie tylko z Rosji. Zwłaszcza, że prezydent USA jest laureatem Pokojowej Nagrody Nobla. Szpilę Obamie wbiła szwedzka dziennikarka, która zapytała go, jak czuje się planując militarną interwencję w Syrii.

Prezydent musiał odpowiedzieć na niewygodne pytanie podczas konferencji prasowej w Sztokholmie, gdzie przybył z dwudniową wizytą jako pierwszy prezydent USA w historii. Większość czasu została poświęcona na kwestie związane z sytuacją w Syrii, a zwłaszcza zapowiadaną interwencją, która ma być karą dla reżimu Baszara el-Asada za domniemane użycie broni chemicznej.

Kwestia zasad

Jedna ze szwedzkich dziennikarek zadała pytanie bardziej uszczypliwe niż pozostali: - Zastanawiałam się, czy mógłby Pan opisać dylematy wynikające z tego, iż jest Pan laureatem Pokojowej Nagrody Nobla i szykuje pan atak na Syrię?

Prezydent USA nie dał się zbić z tropu i wybrnął z sytuacji. Odparł, że odbierając nagrodę w 2009 roku zastrzegł, iż jego zdaniem użycie siły w celu zachowania pokoju czasem jest koniecznością. - Zacząłem też przemówienie mówiąc, iż w porównaniu do poprzednich nagrodzonych, ja na pewno jestem niewart. Wszyscy stajemy przed wyzwaniem, kiedy szczerze wierzymy w pokój, ale musimy działać w rzeczywistości pełnej przemocy - powiedział prezydent.

- Pytaniem pozostaje, co możemy zrobić w ramach swoich odpowiedzialności. Zrobiłem, co tylko mogłem, aby skończyć wojny w Iraku i Afganistanie, wzmocnić dyplomację wielostronną i przedstawiać ją jako rozwiązanie dla różnych problemów. Pozostaje jednak pytanie co zrobić, kiedy stajemy w obliczu działań, które gwałcą nasze podstawowe zasady człowieczeństwa? - rozwijał swoją myśl prezydent USA.

Obama zakończył konkluzją, iż w obliczu "bezsensownego" zabijania w Syrii "moralnym zobowiązaniem jest nie stać bezczynnie".

Autor: mk/jk / Źródło: mediaite.com

Tagi:
Raporty: