Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałabyś/chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112. Sprawa ta wstrząsnęła Nową Zelandią. Pochodząca z Korei Południowej Hakyung Lee została uznana winną zabójstwa swojego 6-letniego syna Minu Jo i 8-letniej córki Yuny Jo w czerwcu 2018 roku. Kobieta opuściła Nową Zelandię kilka miesięcy później i zmieniła nazwisko. Zatrzymano ją w 2022 roku w Ulsan, w Korei Południowej, gdy ujawniono, czego się dopuściła. Została poddana ekstradycji i osadzona w nowozelandzkim więzieniu, gdzie oczekiwała na proces. Jej prawnicy utrzymywali, że w chwili popełnienia czynu była niepoczytalna.
45-latka miała zgodnie z dokumentacją sądową zamordować dzieci siedem miesięcy po śmierci męża, który odszedł po chorobie nowotworowej, i ukryć ich ciała w magazynie. Lee przestała płacić czynsz, więc rzeczy wystawiono na aukcję internetową. Szczątki zostały odkryte przez rodzinę, która zakupiła walizki ze szczątkami.
Kobiecie grozi dożywocie
Podczas rozprawy sąd usłyszał, że ciała dzieci nie nosiły śladów urazów. Zgodnie z informacją prokuratury zmarły z bliżej nieokreślonych przyczyn, w tym od zażywania nortryptyliny, antydepresantu, który kobieta wykupiła w aptece pięć miesięcy po diagnozie męża.
Obrońca kobiety podkreślił, że była wówczas w złym stanie psychicznym i wierzyła, że lepiej będzie, jeśli wszyscy umrą. Z przekazu prawnika wynika, że kobieta pomyliła dawkę, gdy podjęła decyzję o próbie zabicia siebie i dzieci. Gdy ona w wyniku tej pomyłki się obudziła, one już nie żyły. Prokuratura stwierdziła, że Lee myślała racjonalnie, ukrywając szczątki dzieci i decydując się uciec za granicę.
Według prokuratury zabójstwa były "samolubnym aktem, mającym na celu uwolnienie się od ciężaru samotnego rodzicielstwa". Kobieta nie przyznaje się do winy. Wyrok skazujący ma zapaść w listopadzie. Grozi jej dożywocie.
Autorka/Autor: zeb//az
Źródło: CNN, BBC
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA