Po ponad pół roku gwałtownych sporów, w przeddzień głosowania w parlamencie nad kluczowym elementem reformy, około 60 tysięcy Izraelczyków stawiło się w niedzielę w centrum Tel Awiwu, aby poprzeć rządowe plany reformy systemu sądownictwa. Z kolei w Jerozolimie odbył się masowy wiec przeciwko nowemu prawu.
Na demonstracji w Jerozolimie były prezydent Izraela Reuwen Riwlin powiedział, że jest tylko jedna osoba, która może uratować kraj i jest nią urzędujący premier Benjamin Netanjahu. - Bibi, zatrzymaj natychmiast cały proces legislacyjny. Nasze żydowskie i demokratyczne państwo powinno być najwyższym priorytetem - zaapelował były prezydent. Z kolei w Tel Awiwie na wiecu zwolenników rządu, minister finansów Bezalel Smotricz, który stoi na czele skrajnie prawicowej partii Religijny Syjonizm powiedział: - Jutro, jeśli Bóg pozwoli, zostanie przyjęta ustawa, która umożliwi izraelskiemu rządowi i przedstawicielom wybranym przez naród wdrażać politykę i wzmacniać państwo Izrael, bezpieczeństwo Izraela, gospodarkę Izraela i żydowską tożsamość kraju.
Głosowanie nad kluczowym elementem reformy
W niedzielę wieczorem policja zaczęła używać armatek wodnych, aby rozproszyć protestujących przeciwko reformom, którzy zgromadzili się w pobliżu Sądu Najwyższego w Jerozolimie. Co najmniej jeden demonstrant został aresztowany. Oczekuje się, że protesty przeciwko reformie sądownictwa będą kontynuowane w Jerozolimie w poniedziałek z przemarszem do Knesetu wcześnie rano i dodatkowymi protestami przed gmachem parlamentu przez cały dzień w czasie trwania głosowa nad kontrowersyjnym prawem.
W poniedziałek Kneset ma rozpocząć głosowanie nad ratyfikacją kluczowego elementu reformy, który ogranicza uprawnienia Sądu Najwyższego. Do tej pory sędziowie mogą uchylać decyzje rządu, które uznają za "nieracjonalne", tj. nieproporcjonalnie skoncentrowane na interesie politycznym bez wystarczającego uwzględnienia interesu publicznego. Premier Netanjahu i jego sojusznicy chcą przed wakacyjną przerwą Knesetu, rozpoczynającą się pod koniec lipca, przeforsować ten element reformy.
Opozycja uważa projekt zmian proponowany przez rząd za szkodliwy dla demokracji. Netanjahu i członkowie jego koalicji twierdzą, że nowe prawo przywróci równowagę między organami władzy, gdyż uważają, że wymiar sprawiedliwości ma zbyt szerokie uprawnienia.
Wezwanie do dialogu
Prezydent USA Joe Biden powiedział w niedzielę, że premier Izraela Benjamin Netanjahu i jego koalicja nie powinni spieszyć się z "powodującą podziały" próbą reformy izraelskiego sądownictwa. Oświadczenie amerykańskiego przywódcy pojawia się w przeddzień głosowania w Knesecie nad kluczowym elementem kontrowersyjnych zmian.
- Biorąc pod uwagę szereg zagrożeń i wyzwań stojących obecnie przed Izraelem, nie ma sensu, aby izraelscy przywódcy spieszyli się z tym - należy skupić się na zjednoczeniu ludzi i znalezieniu konsensusu - przekazał amerykański prezydent serwisowi informacyjnemu Axios.
- Wygląda na to, że obecna propozycja reformy sądownictwa staje się coraz bardziej dzieląca, a nie mniej - dodał Biden.
"Times of Israel" pisze, że niedzielne oświadczenie wydaje się być wysiłkiem Białego Domu, podjętym w ostatniej chwili, aby przekonać Netanjahu do wstrzymania reformy, na kilka godzin przed głosowaniem nad jednym z kluczowych elementów nowego prawa.
Ustawa, która podzieliła
W poniedziałek ma mieć miejsce głosowanie ws. ustawy ograniczającej możliwości Sądu Najwyższego do uchylania decyzji rządu, gdy te zostaną uznane za "nieracjonalne", tj. nieproporcjonalnie skoncentrowane na interesie politycznym bez wystarczającego uwzględnienia interesu publicznego.
Natanjahu i jego sojusznicy chcą przeforsować ten element reform przed letnią przerwą Knesetu, która rozpoczyna się z końcem bieżącego miesiąca.
Opozycja postrzega zmiany forsowane przez rząd jako zagrożenie dla demokracji. Netanjahu i jego sojusznicy przekonują, że nowe prawo przywróci równowagę między gałęziami władzy, gdyż ich zdaniem wymiar sprawiedliwości ma obecnie nadmierne kompetencje.
Źródło: PAP