Dowodzący izraelską armią generałowie popierają zawieszenie broni w Strefie Gazy, nawet jeżeli oznaczałoby to, że Hamas utrzyma władzę - pisze "New York Times", opierając się na źródłach w wojsku. Z kolei niemiecki dziennik "Bild" donosi, że zachodni dyplomaci oczekują, że w trzecim lub czwartym tygodniu lipca Izrael rozpocznie ofensywę lądową na kontrolowany przez Hezbollah południowy Liban.
Izraelscy generałowie uważają, że zawieszenie broni to najlepszy sposób na uwolnienie przetrzymywanych przez Hamas izraelskich zakładników, a ponadto pozwoliłoby wojsku przygotować się do możliwej wojny z libańskim Hezbollahem - zaznacza "New York Times", opierając się na rozmowach z ośmioma anonimowymi byłymi i obecnymi dowódcami izraelskimi.
- Zakończymy wojnę tylko wówczas, gdy osiągniemy wszystkie cele, z eliminacją Hamasu i uwolnieniem wszystkich zakładników włącznie - podkreślił Netanjahu w oświadczeniu wydanym po opublikowaniu artykułu przez "NYT". Dodał, że nie wie, kim są anonimowe źródła nowojorskiego dziennika, ale chciałby im "jasno przekazać", że nie dojdzie do porozumienia na przedstawianych przez nie warunkach.
Już wcześniej podczas publicznych wystąpień Netanjahu dało się zaobserwować jego frustrację wynikającą z postawy dowództwa - zauważył "NYT". Prowadzone za pośrednictwem USA, Kataru i Egiptu rozmowy o zawieszeniu broni w Strefie Gazy i uwolnieniu zakładników od tygodni tkwią w impasie.
Hamas żąda, by porozumienie od początku zawierało całkowite wycofanie izraelskich wojsk, z kolei Netanjahu powtarza, że nie zgodzi się na umowę, która nie gwarantuje zniszczenia Hamasu.
Jak przypomniała gazeta, premier trwa przy swoim stanowisku m.in. dlatego, że rozejm, który pozostawiłby Hamas u władzy, mógłby doprowadzić do rozpadu popierającej go koalicji.
Do niedawna wojsko publicznie głosiło, że możliwe jest równoczesne osiągnięcie dwóch głównych celów rządu: pokonanie Hamasu i odbicie zakładników, obecnie jednak ocenia, że te zadania są niekompatybilne.
Przeciągająca się wojna w Strefie Gazy
Od ataku Hamasu na Izrael 7 października udało się pokonać większość zorganizowanych sił Hamasu, ale w niewoli wciąż pozostaje blisko połowa z 251 porwanych do Strefy Gazy zakładników. Dowództwo obawia się, że dalsze działania militarne w celu uwolnienia tych osób mogą wiązać się z ryzykiem ich śmierci - podkreślił "NYT".
Według dziennika wojsko boi się też "wiecznej wojny", która stopniowo zużywałaby zasoby armii, nie zmieniając sytuacji na miejscu. Netanjahu nie przedstawił planu na powojenne zarządzanie Strefą Gazy, nie zdecydował się ani na okupację palestyńskiej półenklawy, ani na przekazanie władzy nad nią lokalnym przywódcom. To wytworzyło próżnię władzy, przez co wojsko musiało wrócić i walczyć na terenach, gdzie już wcześniej rozbiło struktury Hamasu.
Prowadzona od niemal dziewięciu miesięcy wojna w Strefie Gazy jest najintensywniejszym od dekad konfliktem, w który zaangażowany jest Izrael. Wojna nie była planowana, dlatego armii już brakuje części zamiennych, amunicji, motywacji, a czasem i żołnierzy - przekazali "NYT" izraelscy dowódcy.
Według wojskowych szacunków zabito co najmniej 14 tysięcy bojowników Hamasu, czyli większość sił tego ugrupowania. Kilka tysięcy hamasowców wciąż ukrywa się jednak w głębokich tunelach na terenie Strefy Gazy, pilnując zakładników i zapasów broni, paliwa, żywności - zaznaczył dziennik. Podczas operacji lądowej w Strefie Gazy zginęło też 322 izraelskich żołnierzy.
Wojna w Strefie Gazy wybuchła po terrorystycznym ataku Hamasu na południe Izraela 7 października 2023 r., w którym zginęło niemal 1200 osób. Jak dotąd zginęło ponad 37,8 tys. Palestyńczyków - informują kontrolowane przez Hamas władze lokalne, które w tym zestawieniu nie odróżniają ofiar cywilnych od bojowników. W efekcie wojny Strefa Gazy pogrążona jest w katastrofie humanitarnej na wielką skalę.
"Bild": izraelska ofensywa lądowa na Liban możliwa już w trzecim tygodniu lipca
Libański Hezbollah nie zaprzestaje ostrzałów Izraela, może wiec dojść do otwartej wojny - pisze niemiecki dziennik "Bild". Według gazety zachodni dyplomaci oczekują, że w trzecim lub czwartym tygodniu lipca Izrael rozpocznie ofensywę lądową na kontrolowany przez Hezbollah południowy Liban.
USA prowadzą rozmowy zmierzające do deeskalacji napięcia. Również przedstawiciele Izraela oficjalnie deklarują, że nie chcą wojny i liczą na dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu, ale kraj jest przygotowany do większego konfliktu.
Hezbollah zapowiedział, że nie zaprzestanie ataków, dopóki Izraelczycy nie wycofają się ze Strefy Gazy. Przywódca tej organizacji zagroził, że w wypadku izraelskiego ataku odpowie wojną "bez zasad i granic".
Szanse na rozwiązanie dyplomatyczne są coraz mniejsze - komentuje "Bild". Izrael argumentuje, że ewentualna operacja wymierzona w Hezbollah miałaby przede wszystkim zabezpieczyć północ kraju i pozwolić na powrót przesiedlonej ludności. Media informują o kolejnych ćwiczeniach izraelskiego wojska i innych przygotowaniach do możliwej wojny.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: MOHAMMED SABER/PAP/EPA