"Idź do diabła zasr... jankesie"

Hugo Chavez przemawia
Hugo Chavez przemawia
Reuters
Hugo Chavez przemawiaReuters

Przepychanki na szczytach dyplomacji to już nie przelewki. Prezydent Wenezueli Hugo Chavez dał amerykańskiemu ambasadorowi 72 godziny na opuszczenie kraju. To gest solidarności Chaveza z Boliwią, której ambasadora Waszyngton uznał za "persona non grata" i polecił mu wyjazd ze Stanów. Stało się to po tym, jak prezydent Boliwii wyprosił w środę z La Paz amerykańskiego dyplomatę, zarzucając mu podjudzanie opozycji do protestów.

Chavez zagroził też, że jeśli Waszyngton zareaguje agresją wobec Wenezueli, to odetnie Amerykanom dostawy ropy naftowej.

- Idźcie do diabła, zasr... jankesi (shit yankees), jesteśmy godnym narodem, idźcie do diabła po stokroć - mówił Chavez do swoich zwolenników uzasadniając decyzję o wydaleniu ambasadora USA.

Amerykanie precz z Boliwii

Idźcie do diabła, zasrani jankesi, jesteśmy godnymi ludźmi, idźcie do diabła po stokroć! Wyślemy do Stanów ambasadora, kiedy powstanie nowy rząd, który będzie szanował ludzi z Ameryki Łacińskiej. Hugo Chavez na politycznym wiecu

Wcześniej prezydent Boliwii Evo Morales zwrócił się do boliwijskiego ministra spraw zagranicznych, aby ten wystosował do ambasadora Philipa Goldberga notę z prośbą o natychmiastowy wyjazd do USA.

- Ambasador USA konspiruje przeciwko demonstracji i dąży do rozpadu Boliwii - uzasadnił tą decyzję Morales, bliski sojusznik znanego z wrogości wobec Waszyngtonu wenezuelskiego prezydenta Hugo Chaveza.

Rzecznik amerykańskiego Departamentu Stanu Gordon Duguid replikował, że zarzuty wobec Goldberga są bezpodstawne. Powiedział również, że dotychczas ambasador nie otrzymał od boliwijskich władz oficjalnego wezwania do opuszczenia kraju.

W tym najbiedniejszym państwie Ameryki Południowej od wielu miesięcy trwa spór prezydenta z gubernatorami wschodnich, gazonośnych prowincji. Rząd Boliwii poinformował w czwartek, że w rezultacie zamieszek 8 osób poniosło śmierć a co najmniej 34 zostały ranne.

USA odbija piłeczkę,

USA nie czekały długo z odpowiedzią na decyzję Boliwii. W czwartek rząd uznał ambasadora Boliwii, Gustavo Guzmana, za "persona non grata" i polecił mu opuszczenie Stanów Zjednoczonych.

Na to wreszcie zareagowała Wenezuela. Prezydent Hugo Chavez dał amerykańskiemu ambasadorowi 72 godziny na opuszczenie kraju. To gest solidarności i poparcia dla Boliwii - twierdzi Chavez.

... a Chavez nie pozostaje dłużny

Chavez poinformował też,w wystąpieniu telewizyjnym, że odwołał do kraju ambasadora Wenezueli w Waszyngtonie. Zagroził też wstrzymaniem eksportu wenezuelskiej ropy do USA jeśli Waszyngton nie zmieni swojej "agresywnej polityki".

Wcześniej wenezuelski prezydent informował o zatrzymaniu grupy konspiratorów, którzy mieli uczestniczyć w spisku mającym na celu pozbawienie go władzy. Według Chaveza, korzystali oni ze wsparcia Amerykanów. - Oni próbują zrobić tutaj to, co robią w Boliwii - powiedział Chavez.

Chavez w przeszłości wielokrotnie oskarżał Waszyngton o wspieranie antyrządowych spisków w jego kraju.

Konflikt rośnie?

Dyplomacja to nie jedyne zmartwienie Stanów Zjednoczonych. Do Wenezueli w środę przybyły dwa rosyjskie bombowce TU-160. Co prawda tylko na "ćwiczebne loty", ale Stany zapowiedziały już, że będą się tym manewrom bacznie przyglądać. (CZYTAJ WIĘCEJ)

Źródło: TVN24, PAP

Źródło zdjęcia głównego: Reuters