Dziesiątki tysięcy osób wzięły udział w antyrządowym marszu w Hongkongu w Nowy Rok. Policja wystrzeliła kilka pocisków z gazem łzawiącym i armatką wodną w tłumy, zanim zatrzymała marsz.
Przemoc wybuchła w trakcie w dużej mierze pokojowego marszu zorganizowanego w środę w Hongkongu. Niektórzy protestujących z noworocznego marszu malowali graffiti i rozbijali bankomaty w oddziale banku HSBC. Doszło do starć z funkcjonariuszami. Policja użyła wobec protestujących gazu pieprzowego i łzawiącego, powodując płacz niektórych dzieci.
Bomby i gaz
Protestujący, niektórzy w maskach gazowych i ubrani na czarno, przegrupowali się i utworzyli linie, gdy policja blokowała drogi, aby uniemożliwić tłumom ukończenie marszu po zapadnięciu nocy.
Atmosfera stała się napięta w kilku dzielnicach Hongkongu, gdy część protestujących zaczęła tworzyć blokady na ulicach, wzniecać ogień i rzucać bomby benzynowe. Wzdłuż dróg powstały ludzkie łańcuchy, które pomagały przewozić zaopatrzenie dla osób znajdujących na linii "frontu", w tym parasole i cegły.
Prezydent Chin Xi Jinping powiedział wcześniej w przemówieniu noworocznym, że Pekin "zdecydowanie ochroni dobrobyt i stabilność" Hongkongu w ramach państwowej filozofii "jeden kraj, dwa systemy" odnoszącej się do pewnego stopnia niezależności Hongkongu od Chin kontynentalnych.
Protesty w Hongkongu
Protesty antyrządowe w Hongkongu, będącym specjalnym regionem administracyjnym Chin, trwają od pół roku. Początkowo ich powodem był projekt kontrowersyjnej ustawy o ekstradycji, umożliwiający przekazywanie osób podejrzewanych o przestępstwa sądom w Chinach kontynentalnych.
Jednak wkrótce protesty przekształciły się w szerszy ruch domagający się demokratycznych reform i dochodzenia w sprawie brutalności policji podczas demonstracji.
W listopadzie kandydaci prodemokratyczni odnieśli bezprecedensowe zwycięstwo w wyborach do rad dzielnic Hongkongu.
Autor: mart/adso / Źródło: PAP, Reuters