Senat USA zatwierdził we wtorek nominowanego przez prezydenta Baracka Obamę Chucka Hagla, byłego senatora z Nebraski, na stanowisku sekretarza obrony. Większość republikanów głosowała przeciw, argumentując, że Hagel będzie prowadził "miękką" politykę zagraniczną.
Za głosowało 58 senatorów, w tym zaledwie czterech republikanów. 41 republikanów było przeciw.
Przeszkoda
Wcześniej tego dnia Senat usunął proceduralną przeszkodę do tego, by głosowanie w ogóle się odbyło. Republikanie w Senacie zablokowali bowiem w połowie lutego proces zatwierdzenia Hagla na stanowisku, stosując rzadko wykorzystywany wybieg proceduralny polegający na przedłużaniu w nieskończoność wystąpień (obstrukcja parlamentarna, ang. filibuster). Za zakończeniem tej opóźniającej procedury głosowało we wtorek aż 71 senatorów, w tym 18 republikanów. Zdecydowana większość republikanów nie udzieliła jednak poparcia swemu byłemu koledze z partii (Hagel był wcześniej republikańskim senatorem w Nebrasce). Twierdzą, że jako sekretarz obrony doprowadzi on do osłabienia potencjału militarnego USA i będzie uprawiał "miękką" politykę zagraniczną, m.in. wobec Iranu. Podczas przesłuchań w senackiej komisji ds. sił zbrojnych 31 stycznia republikanie ostro atakowali go za wypowiedzi z przeszłości oraz za stanowisko, jakie zajmował podczas głosowań w sprawie polityki wobec Izraela, Iranu, Iraku i broni nuklearnej. Prominentny senator republikanów John McCain zarzucał Haglowi, że jako republikanin zbyt często sprzeciwiał się polityce zagranicznej republikańskiego prezydenta Georga Busha.
Przesłuchanie
Około ośmiogodzinne przesłuchanie Hagla 31 stycznia przebiegało w wyjątkowo agresywnej atmosferze. Republikanie przytaczali dawne wypowiedzi Hagla świadczące rzekomo o tym, że w przeszłości wzywał do bezwarunkowych rokowań z Iranem, prezentował antyizraelskie stanowisko (miał użyć kiedyś sformułowania "izraelski lobbing") czy popierał redukcję amerykańskich sił zbrojnych. Podczas przesłuchania Hagel obiecywał, że będzie kontynuował linię swoich poprzedników w Pentagonie - Roberta Gatesa i Leona Panetty - oraz zapewni, że wojsko amerykańskie pozostanie "najsilniejszą armią na świecie". 66-letni Hagel - odznaczony za udział w wojnie w Wietnamie, podczas której został dwukrotnie ranny - jest pierwszym sekretarzem obrony USA, który w przeszłości był szeregowym żołnierzem. Wyzwania, którym musi stawić czoła Hagel, są ogromne. Chodzi m.in. o stanowisko USA wobec konfliktu w Syrii z otwartym wciąż pytaniem o ewentualne dozbrajanie rebeliantów, a także wychodzenie sił amerykańskich z Afganistanu czy grożące budżetowi obronnemu automatyczne cięcia już 1 marca.
Autor: mn\mtom / Źródło: Reuters, PAP,