Przeciwnicy władz w separatystycznej Abchazji kontynuują protesty, żądając dymisji prezydenta Raula Chadżymby. W czwartek przypuścili szturm na siedzibę jego administracji, w piątek ponownie zebrali się przed gmachem. Według doniesień mediów, parlament rekomendował przywódcy, by odszedł z urzędu w związku z napiętą sytuacją.
"Na parterze budynku zostały wybite prawie wszystkie okna, do środka wdarło się kilkadziesiąt osób. Kilkaset osób wokół gmachu administracji skanduje: Chadżymba, odejdź!" - relacjonowała w czwartek po południu wydarzenia w Suchumi, stolicy separatystycznej Abchazji, rosyjska sekcja Radia Swoboda.
Rosyjska sekcja BBC podała, że kilkaset osób wdarło się do gmachu administracji prezydenckiej, zdejmując drzwi z zawiasów. Urzędnicy zostali wysłani do domów.
Obecni na miejscu dziennikarze informowali, że doszło do starć między manifestantami i policją. Później protestujący opuścili teren wokół administracji i przenieśli się w pobliżu gmachu parlamentu.
"Nie zamierza się ukrywać"
Gruzińskie i rosyjskie media spekulowały w czwartek, że Raul Chadżymba opuścił miasto, jednak doniesienia te nie zostały potwierdzone. W rozmowie z agencją Interfax przywódca powiedział, że "nadal pełni swoje obowiązki i nie zamierza się ukrywać".
Gruzińska telewizja Pierwyj Kanał podała, że separatystyczny przywódca, w asyście wojskowych, opuścił gmach administracji i przebywa w jednej z rządowych rezydencji w Suchumi.
Żądają rozpisania nowych wyborów
Władze Abchazji uznały działania opozycjonistów za próbę zamachu stanu. Wojsko nie zamierza jednak interweniować w związku z zaistniałą sytuacją - mówił rosyjskiej agencji Interfax minister obrony samozwańczej republiki Mirab Kiszmarija. Szef MSW Raul Smyr przekonywał, że jego resort podejmuje działania, by nie dopuścić do starć między protestującymi i policją.
Po nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa, które odbyło się w czwartek, Chadżymba ogłosił, że siły bezpieczeństwa zostały postawione w stan gotowości i, gdy będzie to konieczne, wprowadzi on stan wyjątkowy w republice.
W piątek parlament Abchazji zalecił prezydentowi dobrowolne odejście z urzędu w związku "z napiętą sytuacją społeczno-polityczną i w celu uniknięcia dalszej destabilizacji w społeczeństwie" - przekazał gruziński Pierwyj Kanał.
Przywódca nie zamierza jednak odejść. Jego administracja oświadczyła, że rezygnacja Chadżymby skomplikowałaby sytuację.
Opozycja wezwała zwolenników do kontynuacji protestów. Gruzińskie media relacjonują, że w piątek kilkuset przeciwników władz ponownie zebrało się przed gmachem administracji prezydenckiej, pilnowanej przez funkcjonariuszy MSW.
Żądania opozycji
Protesty w Suchumi są związane z żądaniami rozpisania nowych wyborów prezydenckich. Przeciwnicy Chadżymby uważają, że sprawuje urząd nielegalnie. W drugiej turze wyborów, która odbyła się we wrześniu zeszłego roku, Chadżymba uzyskał 47,3 procent głosów. Jego przeciwnik Alhas Kwicinja - 46,1 procent. Kwicinja domaga się anulowania wyników na drodze sądowej.
Przed sądem, który w czwartek rozpatrywał jego apelację w tej sprawie, zgromadziły się tłumy protestujących.
61-letni Chadżymba rządzi Abchazją od 2014 roku. Wcześniej był wiceprezydentem, premierem i ministrem obrony republiki. W czasach ZSRR służył w KGB. Jest z wykształcenia prawnikiem. Dwa lata młodszy Kwicinja od 2015 roku sprawował funkcję ministra do spraw sytuacji nadzwyczajnych Abchazji, wcześniej pracował m.in. w tamtejszej administracji.
Nieformalne wsparcie Rosji
Abchazja jest separatystycznym regionem Gruzji. Jednostronna proklamacja niepodległości tej republiki nastąpiła w 1992 roku. Rosja uznała niezawisłość Abchazji po konflikcie zbrojnym z Gruzją w 2008 roku.
Oprócz Rosji, niepodległość Abchazji i innej separatystycznej republiki gruzińskiej, Osetii Południowej, uznały Nikaragua, Wenezuela, Nauru i Syria. Rosja nieformalnie wspiera obydwie separatystyczne republiki militarnie i finansowo.
Autor: tas / Źródło: BBC, Radio Swoboda, 1tv.ge, Interfax, Echo Moskwy, PAP