Parlament w Tbilisi jednogłośnie przegłosował wyjście Gruzji ze Wspólnoty Niepodległych Państw - międzynarodowej organizacji zrzeszającej większość republik byłego ZSRR.
- Ostatecznie żegnamy się ze Związkiem Sowieckim i porzucamy WNP. Wzywamy Ukrainę i inne państwa by również opuściiły to zgromadzenie, którym rządzi Rosja nie pytając innych o zdanie - mówił Saakaszwili na wielkim wtorkowym wiecu w centrum stolicy. W czwartek parlament podzielił jego opinię.
Niechciana wspólnota
Gruzini do WNP należeli od 1993 r., a więc nie od początku istnienia organizacji utworzonej w 1991 r. na gruzach ZSRR. Początkowo bowiem Tbilisi było sceptycznie nastawione do zrzeszania się państw poradzieckich pod ewidenynym przewodnictwem Rosji.
Po dwóch latach zwlekania i wyniszczającej wojnie domowej między zwolennikami Zwiada Gamsachurdii i Eduarda Szewardnadzego, nowa władza pod kierownictwem tego ostatniego polityka doszła do wniosku, że bez gospodarczej pomocy Moskwy Gruzja sobie nie poradzi.
Koniec z Moskwą
Jednocześnie, przynajmniej od Rewolucji Róż w 2003 r., Gruzini nie ukrywali, że z WNP im nie po drodze. Ostateczną decyzję o symbolicznym zerwaniu więzów z poradzieckim dziedzictwem (WNP ostatnio bowiem funkcjonowało jedynie jako symbol, a nie efektywnie działająca organizacja), podjęła ekipa Micheila Saakaszwilego po wybuchu walk w Osetii Południowej i rosyjskiej inwazji na Gruzję.
Źródło: Reuters, PAP, TVN24