Wspólna Grupa Bojowa Unii Europejskiej oraz kryzys migracyjny w Europie były głównymi tematami rozmów ministrów obrony państw Grupy Wyszehradzkiej – Polski, Czech, Słowacji i Węgier - które odbyły się w czwartek w Pradze.
W roboczym spotkaniu wzięli udział minister obrony Republiki Czeskiej Martin Stropnicky, minister obrony Węgier Istvan Simicsko, wiceszef polskiego MON Tomasz Szatkowski oraz wiceminister obrony Słowacji Milosz Koterec.
Grupa Bojowa V4
Ministrowie rozmawiali m.in. o Wyszehradzkiej Grupie Bojowej UE, która w pierwszej połowie 2016 r. ma objąć dyżur bojowy. W listopadzie przeszła ona certyfikację podczas ćwiczeń w Polsce i, jak podkreślają przedstawiciele czterech ministerstw, jest gotowa do działania. Stropnicky ocenił, że powstanie grupy bojowej to ważny etap we współpracy wojskowej krajów V4, który pozwoli na zebranie ważnych doświadczeń na przyszłość.
Z kolei Szatkowski powiedział, że Wyszehradzka Grupa Bojowa potwierdza, że kraje V4 są zainteresowane udziałem we wspólnych formacjach wojskowych. - Ta grupa jest szczególnie liczna, posiada własne dowództwo i jest dowodem na to, że państwa Grupy Wyszehradzkiej są w stanie stworzyć wspólne formacje – mówił wiceszef MON.
Zapowiedział, że w 2020 r. Polska będzie państwem ramowym lądowego komponentu tzw. szpicy NATO (VJTF). - Jest wstępna zgoda czterech państw, że ta rotacja będzie miała wyszehradzki komponent – dodał. Z kolei Koterec zapowiedział, że wcześniej, bo 2019 r., znów będzie dyżurować Wyszehradzka Grupa Bojowa UE, co pozwoli płynnie przejść do dyżuru w ramach szpicy NATO.
4 tys. żołnierzy, połowa z Polski
Ministrowie rozmawiali m.in. o kryzysie migracyjnym w Europie. Jak relacjonował Stropnicky, kraje V4 zgadzają się, że najważniejszym zadaniem jest ochrona zewnętrznej granicy strefy Schengen "tak, aby jeden z największych przywilejów Unii Europejskiej – wolny przepływ osób – był zachowany".
Do tej pory Grupy Bojowe UE nie zostały użyte. Pytany, czy grupa może zostać użyta do jakiegoś rodzaju misji humanitarnej, jeśli kryzys migracyjny będzie się rozwijał, czeski minister nie wykluczył takiego scenariusza.
Natomiast Szatkowski podkreślił, że wobec kryzysu migracyjnego Polska widzi na razie potrzebę użycia środków niemilitarnych. - Jeśli zajdzie potrzeba używania również środków militarnych do tego, aby wspomóc środki niemilitarne, Polska takie środki posiada. Oczywiście jest pytanie, czy to musiałoby się odbywać w ramach grupy bojowej UE, bo mamy np. Żandarmerię Wojskową, która jest dosyć dobrze wyspecjalizowana – powiedział wiceszef MON.
Ministrowie z Czech, Słowacji i Węgier wiele miejsca poświęcili Macedonii, która boryka się z napływem uchodźców i poprosiła inne kraje o pomoc. Czesi zapowiadają wysłanie do tego państwa ok. 50 policjantów i nie wykluczają pomocy wojskowej, np. wysłania szpitala polowego, namiotów lub środków transportu.
Wiceszef polskiego MON podkreślił, że rozmowy dotyczyły także przygotowań do szczytu NATO w Warszawie. - Jesteśmy zainteresowani tym, aby wzmacniał on obronę wszystkich państw NATO, także tych z flanki wschodniej. W Sojuszu trwa obecnie dyskusja na temat wzmocnienia obrony i odstraszania. Zdaniem Polski to powinno się opierać nie tylko na idei wzmocnienia, ale także na idei obecności oddziałów Sojuszu także na wschodniej flance – powiedział Szatkowski.
Wyszehradzką Grupę Bojową UE będą tworzyć przede wszystkim jednostki wojskowe 12. Dywizji Zmechanizowanej ze Szczecina, a także wydzielone siły i środki armii czeskiej, słowackiej oraz węgierskiej. Grupa będzie liczyła ok. 3,9 tys. żołnierzy, z czego ok. połowy - z Polski. Czechy wystawią ok. 800 żołnierzy, Węgry – ok. 600, a Słowacja – ok. 450.
Będzie to trzecia grupa, w której uczestniczą Polacy. Po raz pierwszy nasz kraj nie tylko skierował do jej składu pododdział bojowy, ale też sformował trzon dowództwa. Utworzono je na bazie stacjonującego w Krakowie Centrum Operacji Lądowych – Dowództwa Komponentu Lądowego, którym dowodzi gen. dyw. Cezary Podlasiński.
Zgodnie z koncepcją Grupy Bojowe Unii Europejskiej są przewidziane do udziału w misjach humanitarnych i prewencyjnych oraz stabilizacyjnych, w tym wymuszania i utrzymania pokoju. W przypadku podjęcia decyzji o interwencji grupa musi osiągnąć gotowość do działania w ciągu maksymalnie dziesięciu dni od tego momentu. W razie potrzeby żołnierze mogą zostać przerzuceni w rejon kryzysu na odległość nawet sześciu tysięcy kilometrów od Brukseli. Grupa Bojowa powinna być zdolna do samodzielnego działania przez 30 dni, z możliwością przedłużenia tego terminu do 120 dni.
Autor: adso\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: mon.gov.pl | st. kpr. Paweł Burchardt/kpr. Marcin Lampka/CGDP/por. Błażej Łukaszewski