W atmosferze gorzkich pożegnań dobiegła w środę końca pierwsza runda spotkań rozdzielonych rodzin w północnokoreańskich Górach Diamentowych. Setki obywateli obu Korei musiało się ponownie rozstać z krewnymi, z którymi ponad 60 lat temu rozdzieliła ich wojna.
Od poniedziałku do środy 89 mieszkańców Korei Południowej miało okazję po raz pierwszy od ponad sześciu dekad porozmawiać ze 185 krewnymi, którzy po wojnie z lat 1950-1953 znaleźli się po północnej stronie granicy. Uczestnicy wydarzenia spotkali się w tym czasie sześć razy, spędzając ze sobą łącznie 12 godzin.
Gorzkie pożegnania
W środę przybysze z Korei Południowej zjedli obiad razem z krewnymi z Korei Północnej, po czym wsiedli do autobusów i wyruszyli w drogę powrotną. Jak relacjonuje agencja Yonhap, spotkania budziły olbrzymie emocje, a pożegnania były gorzkie.
- Nie płacz i żegnaj! - mówiła 99-letnia Han Szin Dzia z Korei Południowej, spoglądając z odjeżdżającego autobusu na swoje córki mieszkające w Korei Północnej. - Matko, bądź zdrowa - odpowiedziała jedna z nich, 71-letnia kobieta, zalewając się łzami.
- Spotkamy się znowu, jeśli dojdzie do zjednoczenia (obu Korei - red.) (...) Żyj długo i zdrowo, aż ten dzień nadejdzie - krzyczała 73-letnia Koreanka z Północy Pak Son Bun do swojego brata Ki Donga, siedzącego w autokarze. Mieszkańcy Korei Północnej odprowadzili krewnych z Południa do autobusu i stali tam jeszcze długo po jego odjeździe – pisze Yonhap.
Kolejne spotkania
Od czwartku do niedzieli w tym samym ośrodku turystycznym w Górach Diamentowych odbędą się podobne spotkania 83 obywateli Korei Północnej z ich ponad 300 krewnymi żyjącymi w Korei Południowej.
W obecnych warunkach nie zanosi się, by krewni, którzy pożegnali się w środę, mogli spotkać się ponownie. Takiej okazji nie miał jak dotąd żaden z uczestników 20 rund spotkań zorganizowanych przez dwie Koree od 2000 roku, po pierwszym w historii szczycie przywódców obu państw.
W wydarzeniach miała okazję uczestniczyć tylko niewielka część osób, które chciałyby przed śmiercią jeszcze choć raz zobaczyć swoich krewnych. W Korei Południowej na taką okazję oczekuje wciąż ok. 57 tys. osób, z których większość przekroczyła już 70. rok życia.
Polityczne ocieplenie na Półwyspie
Trwające spotkania zorganizowano na fali ocieplenia relacji pomiędzy dwoma zwaśnionymi państwami koreańskimi po kwietniowym szczycie przywódców w granicznej wsi Panmundżom. Przywódca Korei Płn. Kim Dzong Un i prezydent Korei Płd. Mun Dze In zadeklarowali tam chęć poprawy stosunków i zakończenia wzajemnej wrogości.
We wtorek południowokoreańskie ministerstwo ds. zjednoczenia poinformowało, że stara się o regularną organizację spotkań. W sprawozdaniu dla parlamentu resort przekazał, że będzie dyskutował na ten temat z władzami Korei Północnej.
Oba kraje wciąż są formalnie w stanie wojny, gdyż konflikt z lat 1950-1953 zakończył się jedynie zawarciem rozejmu. Po jego podpisaniu obie Koree zakazały swoim obywatelom odwiedzania krewnych po przeciwnej stronie granicy bez zezwolenia.
Na kwietniowym szczycie przywódcy obu Korei zapowiedzieli wysiłki na rzecz zawarcia formalnego pokoju. Taki traktat wymagałby jednak również współpracy z USA i Chinami, które były stronami rozejmu. Waszyngton deklaruje poparcie dla mechanizmu pokojowego na Półwyspie Koreańskim, ale żąda, by Pjongjang zrezygnował najpierw z broni jądrowej.
Kolejny szczyt przywódców Korei Południowej i Korei Północnej ma się odbyć we wrześniu w Pjongjangu.
Autor: momo / Źródło: PAP