Wszystko zaczęło się od tego, że Zurab Agirbow przeczytał w lokalnej belgijskiej gazecie historię mieszkającej w Antwerpii emigrantki z Rosji, która po zestrzeleniu boeinga 777 zaczęła dostawać pogróżki.
Pracownik Federalnej Agencji ds. Wspólnoty Niepodległych Państw, Rodaków Mieszkających za Granicą i Międzynarodowej Współpracy Humanitarnej (Rossotrudniczestwo) obawia się, że groźby mogą przerodzić się w przemoc fizyczną. Zwłaszcza w sąsiedniej Holandii. Więc choć pretekstem miała być sprawa z Belgii, to Rossotrudniczestwo zajęło się tym pierwszym krajem.
- Może dochodzić nawet do pobić na ulicy, dlatego zdecydowaliśmy się uruchomić gorącą linię - powiedział Agirbow "Nowej Gaziecie".
Na razie telefon alarmowy dzwonił mniej niż dziesięć razy. - Dopiero się rozkręcamy, linia działa od pięciu dni i na razie wie o nas za mało osób - powiedział Agirbow.
Treść wszystkich zgłoszeń została przekazana do rosyjskiego konsulatu w Amsterdamie, jednak w żadnym przypadku nie znaleziono podstaw, by angażować do pomocy holenderską policję.
"Wyrzucić Marię Putin"
Od czasu katastrofy malezyjskiego samolotu, do której doszło 17 lipca, holenderskie i światowe media przypominały m.in., że w ekskluzywnym budynku w pobliżu Hagi mieszka córka Władimira Putina, Maria.
Po fali oburzenia, jaka przetoczyła się przez Holandię, burmistrz miasteczka Hilversum, położonego 20 km od Amsterdamu, wezwał w radiowym wywiadzie do "wyrzucenia" Marii "z bagażami z Holandii". Później co prawda przeprosił za swoje słowa, ale oburzenia spowodowanego wiadomością o tym, że Maria Putin wiedzie luksusowe życie w Holandii nie dało się już tak łatwo załagodzić.
Użytkownicy pisali na Twitterze: to świetnie, że mieszka tak blisko Hagi. Nie będzie musiała daleko jeździć, by oglądać proces ojca.
Do "pokojowych protestów" przed domem, gdzie rzekomo mieszkała córka rosyjskiego prezydenta, wzywali też mieszkający w Holandii Ukraińcy.
Artykuł niezgody
W wywiadzie dla belgijskiej lokalnej gazety "Gazet van Antwerpen" 40-letnia Rosjanka Irina opowiedziała, że zaczęła dostawać okraszone wyzwiskami maile i listy o treści "Wynoś się z Belgii!". Twierdzi, że nie jest jedyną Rosjanką, która otrzymuje takie wiadomości, jednak inni nie chcieli rozmawiać z mediami o tym problemie.
- Ludzie piszą do mnie, że Rosjanie nie znają pojęcia "cywilizacja", upokarzają mój naród. To nie jest jednostkowy przypadek. Po katastrofie malezyjskiego samolotu to Rosjanie znaleźli się pod ostrzałem krytyki - powiedziała gazecie Irina, która jest menadżerem w miejscowej firmie przewozowej.
- Po raz pierwszy, odkąd tu zamieszkałam, moi znajomi z Rosji boją się mówić o swoim pochodzeniu. Cały czas słyszą obelgi - podkreśliła kobieta.
Inna Rosjanka, menadżerka rosyjskiego sklepu w Antwerpii, powiedziała gazecie, że codziennie się boi. - Co rano boję się, że ktoś rzuci kamieniem w witrynę mojego sklepu. Codziennie widzę konflikty. Ukraińcy i Rosjanie, którzy robią tu zakupy, ścierają się ze sobą. Kilka razy musiałam ich nastraszyć, że wezwę policję - powiedziała kobieta.
Autor: asz//gak / Źródło: "Nowaja Gazieta", "Gazet van Antwerpen"
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA, "Gazet van Antwerpen"